Paweł Pietrzak prowadzi wraz z rodzicami 60-hektarowe gospodarstwo w okolicach Chełma, w województwie lubelskim. Gospodaruje przeważnie na glebach lekkich, od IV do VI klasy bonitacyjnej. Od czasu likwidwacji trzody chlewnej z powodu ASF zajmuje się wyłącznie uprawą pszenicy ozimej, jęczmienia, rzepaku ozimego i oczywiście buraka cukrowego. Rolnik był już bohaterem jednego z naszych reportaży dotyczących techniki rolniczej, bowiem z wielką pasją buduje maszyny do uprawy uproszczonej. Tym razem rozmawiamy znim o uproszczonej uprawie buraka cukrowego.

NAJWAŻNIEJSZY JEST CZAS

W gospodarstwie Pawła Pietrzaka ostatni raz pola zostały zaorane w 2010 r. i od tego czasu rolnik ani myśli wracać do pługa. Co skłoniło go do zmiany technologii uprawy? Jak twierdzi, przede wszystkim oszczędność czasu. - Wiem, że wielu moich kolegów po fachu to uwielbia, ale ja nie jestem fanem siedzenia w ciągniku. Wolę obserwować rośliny, jak rosną - mówi. - Byłem również u pana Wiesława Gryna na pokazach polowych i przeczytałem sporo publikacji, głównie zagranicznych, na ten temat. Pomyślałem, czemu by nie spróbować? - dodaje.

Jak powszechnie wiadomo, w pierwszych latach zmiany sposobu gospodarowania można zaobserwować większą ilość chwastów na polu. - Może na samym początku faktycznie było chwastów więcej, teraz jednak największy problem stanowią samosiewy roślin przedplonowych - wyjaśnia rolnik. Z przejściem na uprawę bezorkową wiąże się również większa zdolność zatrzymywania wody w glebie oraz zmiana jej struktury. Jak więc poradziły sobie uprawy w obliczu suszy, która miała miejsce w obecnym oraz w 2017 roku? - To nie jest tak, jak niektórzy mówią, że przy systemie bezorkowym nie obowiązują deficyty opadów. Owszem, rośliny więdną, a nawet usychają, gdy jest susza, ale 3-4 dni później niż u sąsiadów uprawiających burak tradycyjnie. Wówczas jest większa szansa, że ten deszcz spadnie -wyjaśnia.

BYLE NIE PO RZEPAKU

W gospodarstwie funkcjonują dwa płodozmiany przerwane rośliną dwuliścienną - jeden składa się ze zbóż i rzepaku, w drugim zaś przerywnikiem jest burak cukrowy. - Chodzi o to, żeby nie siać na jednym polu buraka cukrowego i rzepaku, ponieważ powstaje problem samosiewów. W dodatku rzepak jest wektorem wielu agrofagów buraka cukrowego, np. mączlika warzywnego - wyjaśnia Paweł Pietrzak.

Po zbiorze rośliny przedplonowej ściernisko zrywane jest za pomocą 3-belkowego agregatu na głębokość 10-15 cm, a resztki pożniwne mieszane są z glebą. Dzięki regularnym badaniom stwierdzono, że w wyniku odejścia od uprawy orkowej ilość materii organicznej w glebie (a więc i próchnicy) zwiększyła się: od 2013 r. z 1,1 proc. do 2,4 proc. w roku 2017, co szczególnie na glebach lekkich jest niezmiernie ważne. Ilość azotu, jaka jest co roku wysiewana pod burak cukrowy, wynosi ok. 150 kg/ha w czystym składniku. - Zauważyłem, że przy przechodzeniu na system bezorkowy przez pierwsze 2 lata trzeba zwiększyć ilość wysiewanego azotu. Przypuszczam, że wiąże się to z tym, że ilość bakterii w glebie musi się zwiększyć - do tego potrzebne jest białko, a białko to azot - wyjaśnia rolnik. Z kolei ilość wysiewanego fosforu i potasu jest ściśle uzależniona od zasobności gleby w te pierwiastki, dlatego pan Paweł nawozi przedplony nieco „na zapas”. - Burak lepiej rośnie, gdy nasiona wysiewane są w glebę zasobną w potas i fosfor niż po późniejszym nawożeniu pogłównym. Dlatego staram się utrzymywać wysoką bądź nawet bardzo wysoką zasobność gleb w te składniki - tłumaczy Paweł Pietrzak. A co z nawożeniem mikroelementowym? - Koncentruję się na odżywianiu nalistnym i skupiam się raczej na tych pierwiastkach, których jest zawsze największy deficyt, czyli borze i molibdenie. Według badań na moich polach żelaza i manganu jest tak dużo, że dodatkowe dokarmianie nie ma sensu, bo tylko t ruje rośliny - mówi Paweł.

MIĘDZYPLON MILE WIDZIANY

Od zbioru przedplonu, jakim jest zboże ozime, do siewu buraka jest sporo czasu, dlatego jeśli tylko pogoda pozwala, rolnik wysiewa międzyplon będący mieszanką rzodkwi oleistej, wyki jarej, gryki, facelii błękitnej i gorczycy białej. - Raz zrobiłem mały eksperyment - zerwałem ściernisko po pszenicy broną talerzową najpłycej jak się da, czyli 4-5 cm, a następnie wysiałem poplon. Wiosną przemarznięte rośliny płytko wymieszałem z glebą broną talerzową i wysiałem burak cukrowy. Ku mojemu zdziwieniu, dzięki tzw. orce biologicznej wykonanej przez korzenie roślin poplonowych, wschody były rewelacyjne, a plonowanie niczym nie odbiegało od plonowania na polach uprawianych głęboko - opowiada Paweł Pietrzak.

Przeciętna wydajność z hektara w systemie bezorkowym w gospodarstwie Pawła Pietrzaka wynosi 65-80 ton korzeni buraków cukrowych przy zawartości cukru od 17 do 20 proc. - W polskich warunkach pogoda i gleby są najważniejszymi czynnikami limitującymi wysokość plonu. Tak czy inaczej jestem bardzo zadowolony z podjętej przed laty decyzji - podsumował nasz rozmówca.

Artykuł ukazał się w listopadowym wydaniu miesięcznika "Farmer"