The Biggest Little Farm to film pokazujący ośmioletnie zmagania Johna i Molly Chester, którzy w 2011 r założyli farmę Apricot Lane Farms funkcjonującą w zgodzie z prawami natury. Ich celem jest wspieranie zrównoważonego ekosystemu i zdrowej gleby oraz produkcja żywności bogatej w składniki odżywcze, przy jednoczesnym poszanowaniu środowiska i zwierząt.
Wielu rolników sądzi, że przejście na uprawę pasową rozwiązuje wszelkie problemy, jakie występują na polach. Tymczasem jak twierdzi bohater artykułu, spora część rolników stosuje uprawę pasową w swoich gospodarstwach wyłącznie dlatego, że dużo pisze się o tym rodzaju uprawy. Nie zmieniają jednak swego myślenia dotyczącego technologii uprawy roli, co skutkuje różnymi problemami.
W gospodarstwie pana Wojciecha Górnika głównym powodem rezygnacji z uprawy orkowej i przejścia na technologię bezorkową była susza. Rolnik ma pola, gdzie gleby są słabe, piaszczyste i należą do klasy od IIIb do VIz.
Często słyszymy od rolników, że w gospodarstwach z produkcją zwierzęcą nie da się pracować w technologii pasowej, ponieważ nie można we właściwy sposób zagospodarować obornika. W numerze 03/2021 opisujemy gospodarstwo, które ma słabe gleby, dużo obornika, a do siewu używa agregatu do uprawy pasowej. I znalazło sposób, by to wszystko pogodzić.
Rolnikom, którzy na swoich polach stosują tradycyjne metody uprawy, często wydaje się, że uprawa bezorkowa polega głównie na zaprzestaniu używania pługa. Jednak większość osób, które pracują w takim systemie, podkreśla, że aby osiągnąć sukces w uprawie bezorkowej, trzeba zadbać o szczegóły.
Michał Wagner to rolnik gospodarujący w Lubotyniu Kolonia, który na swoich polach lubi eksperymentować i wprowadzać nowe rozwiązania. W ostatnim sezonie uprawiał kukurydzę razem z soją na jednym polu. Jaki był cel takiej uprawy i jak skończyło się to doświadczenie?
Pan Paweł Kuliński prowadzi gospodarstwo w powiecie krotoszyńskim w woj. wielkopolskim. Od 6 lat wprowadza na swoich polach uprawę bezorkową. Dzięki preparatom biologicznym i poplonom udało mu się poprawić stan gleby. Uważa, że stosowana przez niego technologia poprawiła życie biologiczne gleby, obniżyła koszty nawożenia, a rośliny stały się odporniejsze na warunki stresowe.
Wśród rolników istnieje przekonanie, że uprawa bezorkowa nie nadaje się na małe gospodarstwa, gdyż wymaga ciągników o bardzo dużej mocy oraz drogich i specjalistycznych maszyn uprawowych. Dlatego chcemy pokazać, że również w małych gospodarstwach z powodzeniem można uprawiać glebę, nie używając pługa.
MadMax to gospodarstwo Eryca i Stephani Niemeyer, które zostało założone 15 lat temu w Ohio. Realizowane są tam techniki ochrony gleby, jak uprawa zerowa i wysiewanie roślin okrywowych. Organizacja AFT podała, że praktyki te przyczyniły się do zwiększenia zysku gospodarstwa o 38 USD/ac.
Uprawa bezorkowa wymaga dużych i mocnych ciągników, wyrafinowanych i drogich maszyn, a glifosat to podstawa przy wprowadzaniu uproszczeń w uprawie. Prezentujemy rolnika, który podważa wszystkie powyższe mity.
Wielokrotnie spotkaliśmy się z opinią, że rolnicy zza naszej zachodniej granicy, którzy wdrożyli w swoich gospodarstwach uprawę bezorkową, wracają obecnie do uprawy orkowej ze względu na problemy z chwastami i myszami na polach. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda u źródła – zapraszamy na reportaż z Niemiec.
Wokół uprawy bezpłużnej nagromadziło się sporo mitów. Najczęściej powtarzają je rolnicy, którzy nigdy, nawet na jeden sezon (a to zdecydowanie zbyt krótko), nie zrezygnowali z użycia pługa w swoim gospodarstwie. Czy są one prawdziwe, to każdy musi sprawdzić na własnej skórze, a właściwie na polu.
Rolnicy gospodarujący na słabych glebach podkreślają, że najważniejszymi czynnikami limitującymi plon są ilość oraz rozkład opadów w ciągu roku. Robią więc wszystko, by chronić i zatrzymać każdą kroplę w glebie. Część z nich, by zaoszczędzić jak najwięcej wilgoci, właśnie dlatego wdrożyła w swoich gospodarstwach uprawę bezorkową.
O doświadczeniach pana Mateusza Gniatkowskiego dot. siewu bezpośredniego kukurydzy w łan żyta, wchodzący w fazę kłoszenia, pisaliśmy już na łamach Bez Pługa. Teraz czas na wyciągnięcie pierwszych wniosków z tej uprawy.
Odwiedzamy Kujawy, które większości rolników w Polsce kojarzą się z uprawą warzyw i dobrymi glebami. Żeby złamać te stereotypy, przedstawiamy gospodarstwo nastawione na produkcję mleka i gospodarujące na glebach od klasy pierwszej do – jak to określił jego właściciel – „wpół do siódmej”.
W uprawie bezpłużnej pojawia się wiele stereotypów. Jednym z nich jest przekonanie części rolników o braku możliwości stosowania obornika. Główna obawa w tym przypadku jest taka, że obornik nie będzie „działał”, dopóki nie zostanie przykryty glebą, lub też będzie powodował zapychanie maszyn uprawowych. Tym razem odwiedzamy rolnika, który nie ma tego typu uprzedzeń i od lat stosuje na swoich polach zarówno uprawę bezorkową, jak i obornik.
Pan Dariusz Kuberski pierwszy raz o granulacie zatrzymującym wodę w glebie przeczytał w Internecie. W ostatnich sezonach problem suszy często dotykał jego gospodarstwo, dlatego zdecydował się przetestować to rozwiązanie na plantacji buraków cukrowych uprawianych pasowo.
Spora część rolników uważa, że do uprawy bezorkowej potrzebne są drogie i skomplikowane maszyny. Jednak, jak pokazuje przykład gospodarstwa opisywanego przez nas w tym miesiącu, maszyny nie są najważniejsze. Dużo ważniejsza jest zmiana podejścia do uprawy oraz „otwarta głowa” rolnika, który nie boi się ryzyka i zmian.
Pan Jan Ciszewicz prowadzi razem z rodzicami gospodarstwo we wsi Małachowo w woj. wielkopolskim. Od trzech lat nie orze swoich pól, mimo, że nawozi je obornikiem. Dodatkowo, dzięki stosowanej technologii udało mu się ograniczyć nawożenie mineralne i zużycie środków ochrony roślin.
W odniesieniu do uprawy bezorkowej często pojawiają się komentarze, że pole uprawiane w tej technologii trzeba co jakiś czas zaorać, bo pojawiają się problemy z chwastami, szkodnikami czy też brakiem nawozów w głębszych warstwach gleby. Opisujemy więc gospodarstwo, które wbrew tym zaleceniom nie używało na swoich polach pługa od roku 1997.
Mateusz Gniatkowski prowadzi małe gospodarstwo w Głubczycach w woj. opolskim. Dodatkowo pracuje jako menager w firmie Osadkowski SA. Łącząc pracę z pasją do rolnictwa, propaguje zalety uprawy zerowej i siewu bezpośredniego w całej Polsce.
Multi 3000 to nowy agregat uprawowo-siewny strip-till. Obsiano nim już ok. 250 ha, pracując na różnych glebach i w różnych warunkach. Zapytaliśmy rolnika, który zamówił usługę siewu, o efekty pracy agregatu.
W 2014 r. Alexander Klümper, szef gospodarstwa rolnego Ackerbau Klümper, przestawił swoje pola na siew bezpośredni. Minimalna uprawa i wysiewanie międzyplonów pozwoliły mu podnieść zawartość próchnicy w glebie i obniżyć zużycie środków ochrony roślin.
W ramach naszych odwiedzin gospodarstw stosujących uprawę bezorkową znaleźliśmy się na Zamojszczyźnie, gdzie w miejscowości Sitaniec gospodaruje 21-letni Marcin Gryn. Pomimo tak młodego wieku ma on za sobą aż 7 lat doświadczeń w uprawie bez pługa.
Michał Dams gospodaruje na 150 ha w Folgowie w woj. kujawsko-pomorskim. Rolnik od 4 lat uprawia buraki na glebie III i IV klasy. W tym roku, zasiane na zimę międzyplony słabo przemarzły, co spowodowało, że doprawienie pola pod wysiew buraków było dużym wyzwaniem.
Tym razem w strefie "Bez Pługa" opisujemy gospodarstwo wyjątkowe, nie tylko ze względu na swoją historię, ale także działalność. Zajmuje się ono bowiem chowem owiec, zachowaniem wiejskiego krajobrazu, ochroną pomników przyrody, a dodatkowo od kilku lat w ogóle nie używa na swoich polach pługa, pomimo ziemniaków w płodozmianie.
Pan Dariusz Kuberski gospodaruje we wsi Mlewo, w woj. kujawsko-pomorskim. Od 2008 r. na swoich polach nie przeprowadza orki. Odwiedziliśmy go pod koniec stycznia, żeby zobaczyć, jak wygląda stan plantacji rzepaku ozimego i pszenicy ozimej. Uprawy realizowane są w technologii strip-till. Rzepak wysiany był 10 sierpnia, a pszenica 17 września 2019 r.
Jak powszechnie wiadomo, kluczowym problemem w dużych gospodarstwach jest brak czasu, który skutkuje niedotrzymywaniem terminów agrotechnicznych. To z kolei przekłada się na spadek plonów i w rezultacie mniejszą opłacalność produkcji. Pokażemy, jak zmiana systemu uprawy i pomoc nowoczesnych technologii pozwalają zmienić tę sytuację.
Niskie ceny skupu płodów rolnych wymuszają na rolnikach powiększanie gospodarstw, a to powoduje, że trzeba obrobić coraz większy areał w tym samym, optymalnym czasie. To z kolei niejako wymusza na rolnikach odchodzenie od pługa i poszukiwanie rozwiązań upraszczających cały proces produkcji i obniżających jej koszty.
Jak się zapewne domyślacie, rolnicy nieużywający pługa w latach 80. ubiegłego wieku należeli do pionierów uprawy bezorkowej. Tym razem na naszych łamach opisujemy gospodarstwo rolnika, który już od ponad 30 lat z powodzeniem uprawia glebę metodami uproszczonymi.
Tym razem w comiesięcznym reportażu „z praktyki” opisujemy gospodarstwo, które praktykuje na swoich gruntach zarówno siew bezpośredni, uprawę bezorkową całopowierzchniową oraz … orkę. Rozmawiamy o tym, jak udaje się pogodzić tak
skrajne rodzaje uprawy i dlaczego gospodarstwo pracuje w takim, a nie innym systemie.
Większość rolników praktykujących w swoich gospodarstwach uprawę bez pługa stwierdza, że w tej technologii bardzo ważne jest dbanie o szczegóły. I to nawet te z pozoru wydawałoby się błahe i niewiele znaczące. Czasem jest nawet tak, że problem spowodowany brakiem dbałości o szczegóły pojawia się dopiero po kilku latach.
Sformułowanie "siew bezpośredni" wywołuje w Polsce wiele kontrowersji i wątpliwości: czy jest możliwy w naszych warunkach, jak poradzić sobie ze szkodnikami, jak zwalczyć chwasty, nie wydając fortuny. Doświadczenia z gospodarstwa Tomasza Śmigielskiego pomogą wyjaśnić niektóre kwestie.
Współczesna hodowla zwierząt kojarzy się bardziej z betonem niż z naturą. Krowy nie chodzą po pastwiskach, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Drób „mieszka” w kurnikach, w których każdym procesem zarządza komputer, a trzoda chlewna często nie ma nawet kontaktu ze słomą. Czy można inaczej?