Musimy się przyznać do tego, że przystępując do testu siewnika Vitu 400, byliśmy dość sceptycznie nastawieni do wykorzystania tak dużej, zaczepianej maszyny w gospodarstwie, w którym jest dość dużo działek rolnych i nie są one bardzo duże (na ogół od 2 do 10 ha powierzchni). Zapewnienia przedstawiciela firmy o tym, że na pewno zmienimy szybko zdanie, traktowaliśmy z przymrużeniem oka. Niemniej do testu przystąpiliśmy z dużym zaciekawieniem – to nasz pierwszy raz z maszyną firmy Köckerling. Przedmiotem testu był ciągany siewnik Vitu 400 o szerokości roboczej 4 m (składany do transportu do 3 m) z pneumatycznym transportem ziarna do redlic talerzowych.

Masa siewnika to aż 6230 kg plus masa zawartości zbiornika na ziarno o pojemności 2700 l (w naszym przypadku sialiśmy dość ciężkie nasiona: łubin i groch), co w sumie daje dość dużą masę. Jeśli uwzględnimy jeszcze moc potrzebną na pracę uprawową m.in. dwóch rzędów talerzy o średnicy 450 mm, to okazuje się, że do współpracy lepiej mieć dość mocny ciągnik. Producent deklaruje zapotrzebowanie na moc na poziomie 170 KM, ale my połączyliśmy testowe Vitu 400 z 235-konnym Masseyem Fergusonem 7624 Vario. Jak się później okazało, taki nadmiar mocy nie jest przesadą i w nietypowych warunkach może być pomocny. W optymalnych warunkach z pewnością wystarczy do współpracy ciągnik o wspomnianej przez producenta mocy 170 KM, ale np. w miejscach bardziej grząskich siewnik stawia już znacznie większy opór. Niestety, w naszym przypadku doszło do wpadki i mimo nadmiaru mocy po krótkiej walce utknęliśmy na mokrym odcinku. Wynikało to oczywiście z masy zestawu, ale też w dużej mierze z braku doświadczenia operatora z taką maszyną – w przypadku zawieszanego agregatu siewnego można sobie po prostu pozwolić na więcej i w razie wpadki wystarczy unieść taki siewnik, dociążając ciągnik i bez większych konsekwencji wyjechać. Tym razem się nie udało, ale póżniej już nie popełnialiśmy takich błędów.

Byliśmy pod wrażeniem wydajności

Wspomniana „wpadka” absolutnie nie zmniejszyła naszego narastającego zauroczenia maszyną, które z każdą kolejną godziną było coraz większe. Przede wszystkim byliśmy pod dużym wrażeniem ogromnej wydajności i jakości siewu. Na wydajność składa się w tym przypadku szereg elementów. Przede wszystkim duża skrzynia ładunkowa. Sialiśmy łubin wąskolistny, który wysiewaliśmy w dość dużej dawce na ha, ale i tak jeden zasyp pozwalał na obsianie blisko 10 ha bez zatrzymywania. W przypadku zboża sianego w dawce np. 150 kg na ha jeden zbiornik wystarczy na kilkanaście hektarów. Oczywiście, samo zasypywanie zbiornika wymaga nieco innego sprzętu niż w przypadku klasycznych maszyn zawieszanych. Z pewnością trudne byłoby tu zasypywanie zbiornika z 50-kilogramowych worków, chyba że tak jak w naszym przypadku podniesionych z paletą nad zbiornik przez ładowarkę teleskopową. W takim przypadku można śmiało wejść do zbiornika i stanąć na solidnej kracie zabezpieczającej przed większymi zanieczyszczeniami. Rzecz jasna, najbardziej efektywne jest „tankowanie” z bigbagów lub po prostu nasypywanie z łyżki – niestety, w naszym przypadku dysponowaliśmy tylko łyżką o szerokości 2,3 m i była ona o nieco za szeroka. Oczywiście, można do załadunku wykorzystać też ciągnik z ładowaczem czołowym lub po prostu doposażyć zestaw w specjalną żmijkę zasypową o napędzie hydraulicznym.

Doskonały skręt

Bardzo szybko Köckerling Vitu rozwiał też nasze wątpliwości co do zastosowania na mniejszych, kilkuhektarowych działkach. Po prostu okazał się bardzo zwinny, a czas potrzebny na wykonanie uwroci nie był wcale dłuższy niż w przypadku zestawu zawieszanego. To zasługa m.in. specjalnej konstrukcji dyszla, który pozwala na skręt względem ciągnika niemal o 90 stopni. Do tego po prostu na uwrociach można poruszać się szybciej niż z ciężkim uniesionym zestawem zawieszanym. Jeden z zaprzyjaźnionych rolników, który uczestniczył w teście, a który do tej pory nigdy nie miał styczności z siewnikami ciągnionymi, był szczególnie zaskoczony, że tak dużym zestawem można tak sprawnie siać. Jak dodał, gdyby nie cena zakupu, która z punktu widzenia jego gospodarstwa jest zbyt wysoka, to z pewnością zacząłby poważnie myśleć o zakupie tej maszyny. Oczywiście, wrażenie na wspomnianym rolniku robił nie tylko sprawny nawrót, lecz także szybkość i jakość siewu. W naszym przypadku prędkość siewu na ogół oscylowała w granicach 12 km/h, co przy 4-metrowym siewniku daje wydajność teoretyczną 5ha/h. W praktyce nie jest ona znacząco niższa właśnie ze względu na duży zbiornik i co więcej, może być wyższa, ponieważ 12 km/h to nie jest maksymalna prędkość robocza.

Doskonałe wschody

Efekt pracy siewnika Vitu mogliśmy docenić bezpośrednio po siewie, ale teraz możemy podzielić się również późniejszą obserwacją wschodów roślin. Obserwacje bezpośrednie to przede wszystkim bardzo dobrze wyrównana powierzchnia pola i nasiona precyzyjnie umieszczone na żądanej głębokości. W efekcie późniejsze wschody były bardzo równe – znacznie lepsze niż wschody po siewie przeprowadzanym przez starszy siewnik wykorzystywany w gospodarstwie. Właściciel gospodarstwa, w którym przeprowadzaliśmy test, też nie ma już wątpliwości, że kolejna inwestycja musi dotyczyć wymiany siewnika. Jak sam podkreśla, docenia wysoką wydajność i równe wschody, które zawsze trudno było uzyskać szczególnie w przypadku rzepaku. Wspomniane, równe wschody to efekt kilku ważnych czynników. Vitu dobrze przygotowuje glebę, zagęszcza ją i precyzyjnie umieszcza nasiona na oczekiwanej głębokości.
Sekcja uprawowa składa się z dwóch rzędów talerzy (15 sztuk w rzędzie) o średnicy 450 mm zamocowanych na elementach sprężystych. Ich głębokość roboczą można zmieniać w trakcie pracy w zakresie ograniczonym przez skrajną pozycję ustaloną dwoma sworzniami. Kolejną ważną sekcję stanowi wał offsetowy składający się z 15 kół, z czego w trybie transportowym pracują tylko 4. Podczas siewu wzajemne przesunięcia sąsiadujących kół eliminują wrażliwość wału na zapychanie się i dają dobry efekt zagęszczenia. W tak przygotowaną glebę nasiona wysiewane są przez 30 redlic z podwójnymi talerzami, wyposażonych w kółka dogniatające. Głębokość siewu reguluje się poprzez zmianę siły docisku wszystkich sekcji za pomocą siłowników hydraulicznych (maksymalny nacisk na sekcję to aż 120 kg). Można to kontrolować z poziomu sterownika w kabinie. Co ważne, wysiew załącza się automatycznie po opuszczeniu sekcji roboczych i odwrotnie.

Sterowanie przez Isobus

Na sterowanie maszyny zwracamy uwagę dopiero teraz, ale zasługuje ono również na docenienie. Interfejs wykorzystywany do obsługi jest prosty i czytelny, szybko daje się go opanować. Niestety, okazało się, że mimo iż ciągnik również ma standard Isobus, to jednak jest on zbyt stary (2012  r.) i urządzenia się "nie dogadały". W efekcie korzystaliśmy z oryginalnego wyświetlacza Köckerlinga. Warto przypomnieć, że wyświetlacz zamontowany w kabinie ma tylko funkcję prezentacji danych i obsługę funkcji przez operatora. Główny komputer siewnika znajduje się przy siewniku.

Co możemy zrobić za pomocą terminala? Dużo. Przede wszystkim możemy z ekranu sterować składaniem i rozkładaniem maszyny, kontrolować ścieżki przejazdowe, śledzić informacje o parametrach pracy, w tym o aktualnej dawce wysiewu, kontrolować poziom nasion w zbiorniku.

Wiele funkcji obsługiwanych jest przez hydraulikę, ale do ciągnika nie biegnie plątanina przewodów. Testowy Vitu miał własną hydraulikę, ale wymaga ona założenia na wałek WOM pompy siewnika (opcja płatna). Hydraulicznie napędzana jest dmuchawa powietrza transportującego ziarno – prędkość jej reguluje się ręcznie zaworem. Hydraulicznie napędzany jest również aparat wysiewający. Warto podkreślić, że jest to aparat własnej konstrukcji firmy. Zasada jego zasada jest dość prosta. W skład aparatu wysiewającego wchodzi kilka kółek zębatych, z czego pracują tylko te, które uaktywni operator – liczba pracujących kół zależy od oczekiwanej dawki wysiewu.
Samo wykonanie próby kręconej jest bardzo łatwe – wymaga użycia wagi i specjalnego worka będących na wyposażeniu siewnika. Podczas próby dawka obliczana jest na podstawie liczby obrotów, można więc wykonać ich więcej, zapewniając większą dokładność próby.

Duża wszechstronność

Pracując siewnikiem Köckerling Vitu 400, dostrzega się duże możliwości zastosowania. Nie mamy wątpliwości, że siewnik sprawdzi się też w systemach uproszczonej uprawy. Przy swojej masie jest w stanie dobrze zruszyć nawet uschniętą glebę, jego talerzowe redlice nie będą też wrażliwe na zapychanie. Producent umożliwia także rozbudowę niektórych funkcji, np. o czujnik przepływu ziarna na każdej sekcji. Pozytywne wrażenie robią też dobra jakość wykonania i dopracowanie detali. Wszystko jest wykonane estetycznie i dobrze funkcjonuje. Każda regulacja jest czytelnie przedstawiona za pomocą wskaźnika mechanicznego lub na wyświetlaczu w kabinie.

Podsumowanie

Siewnikiem Köckerling Vitu 400 zasialiśmy w kilka godzin ponad 20 ha łubinu i grochu. Nigdy wcześniej siew nie był tak sprawny, mimo że na co dzień w gospodarstwie, w którym odbywał się test, również stosuje się duży, 4-metrowy agregat uprawowo-siewny z dużą skrzynią. Wschody były też równiejsze niż zazwyczaj. Czy ta maszyna ma jakieś istotne wady? Trudno się do czegoś rzeczowo przyczepić. Jedyna jej wada to dość wysoka cena – blisko 300 tys. zł netto. Gdyby nie to, byłby to sprzęt wart polecenia nie tylko dużym gospodarstwom, lecz także średnim, nawet kilkudziesięciohektarowym.

 

Model: Köckerling Vitu 400
Szerokość robocza: 4 m
Szerokość transportowa: 3 m
Poj. zbiornika ziarna: 2700 l
Zapotrzebowanie na moc
ciągnika: min. 170 KM
Wyd. ukł. hydr. ciągnika:
min. 60 l/min
Liczba talerzy tnących
w rzędzie: 15
Liczba redlic: 30
Masa własna: 6230 kg
Cena brutto: ok. 370 tys. zł