Uprawa pasowa szturmem zdobywa serca i pola polskich rolników, świadczą o tym chociażby powstające jak grzyby po deszczu polskie firmy produkujące tego typu maszyny. W tym roku firma FHU Edyta Kudła zaprezentowała rolnikom całą serię agregatów GR Grizli przeznaczonych do jednoczesnej uprawy i siewu w systemie pasowym. Cała rodzina tych agregatów składa się z czterech modeli oznaczonych cyframi 210, 240, 270 i 300. Teraz to, co najciekawsze – oznaczenie modelu wyraża także jego szerokość w centymetrach. Tak, nie mylicie się, najwęższy z agregatów ma 210 cm szerokości pracy i 250 cm szerokości całkowitej maszyny, a do pracy potrzebuje, jak deklaruje producent, ciągnika o mocy zaledwie 100 KM. Czyli śmiało można napisać, że jest to pierwszy polski strip-till produkowany seryjnie, przeznaczony dla przeciętnych polskich gospodarstw. Jego waga wynosi ok. 2100 kg, ale jak deklaruje producent, można go jeszcze odchudzić, jeśli zajdzie potrzeba, i obniżyć wagę o dodatkowe 200-300 kg – wszystko po to, by agregat mógł współpracować z ciągnikiem typu MTZ, Zetor czy Ursus. 

Kupuj nowe maszyny na preferencyjnych warunkach

Agregat z gospodarstwa

Twórcą agregatu jest Marek Kudła, który wraz żoną Edytą, trójką dzieci i rodzicami prowadzi 80-hektarowe gospodarstwo we wsi Goleszów koło Mielca w woj. podkarpackim. Jednak nie jest on takim zwykłym rolnikiem, gdyż ukończył Wydział Budowy Maszyn i Lotnictwa na Politechnice Rzeszowskiej i oprócz tego, że prowadzi gospodarstwo, to pracuje również w zakładach lotniczych Sikorsky Aircraft Company w Mielcu jako konstruktor. Kudłowie gospodarują na ciężkich glebach gliniastych, które – jak mówi pan Marek – sprawiają bardzo dużo problemów podczas uprawy. W tradycyjnym systemie po wykonaniu orki potrzebnych było kilka przejazdów doprawiających i następnie siew agregatem na bronie wirnikowej, by osiągnąć dobre wschody. Z powodu tych trudności rolnik już 6 lat temu wdrożył w swoim gospodarstwie system uprawy pasowej. Początkowo korzystał z usług oferujących ten rodzaj uprawy przy siewie rzepaku, a potem postanowił kupić agregat tego typu na własność. Okazało się jednak, że dostępne na rynku maszyny są zbyt wymagające pod względem mocy w stosunku do posiadanego ciągnika i konieczny byłby zakup także nowego konia pociągowego, na co nie mógł sobie pozwolić. Kudła postanowił więc zbudować taki agregat po swojemu, tak aby nadawał się do posiadanego ciągnika. Jak dodaje, zadanie miał o tyle ułatwione, że zna się na projektowaniu i budowie maszyn z racji wykształcenia i pracy zawodowej. I tak dwa lata temu powstała pierwsza wersja agregatu, która przechodziła testy zarówno w gospodarstwie twórcy, jak i w gospodarstwach zaprzyjaźnionych z nim rolników. Pozwoliło to wyeliminować problemy wieku dziecięcego i dopracować konstrukcję. 

Dla każdego gospodarstwa 

Jak już wspomniałem, seria agregatów GR Grizli składa się z 4 modeli o różnych szerokościach roboczych. Ale wszystkie łączy ta sama koncepcja budowy i solidność wykonania. Rama główna jest wykonana z profilu zamkniętego o przekroju 10x10 cm i ściance grubości 8 mm – w wersji odchudzonej ścianka ma 6 mm grubości. Z przodu znajduje się rząd talerzy rozcinających powierzchnię gleby, rozstawionych co 30 cm. Mogą one pracować na głębokości od 2 do 8 cm. W tej samej linii pracują łapy spulchniające, z zabezpieczeniem mechanicznym (sprężyna) przed przeciążeniem. Łapy są tak wyprofilowane, aby wyciągały jak najmniej wilgoci na powierzchnię gleby. Maksymalna głębokość pracy maszyny wynosi 28 cm. Za łapami można dozować nawóz mineralny. Kolejny moduł to wał oponowy, w którym każde z kół o rozmiarze 6x12 lub 8x12 dogniata glebę spulchnioną przez łapę pracującą przed nim. Utrzymuje on także zadaną głębokość roboczą maszyny. Za każdym z kół jest umieszczona redlica wysiewająca własnej konstrukcji: do rzepaku wąska, wysiewająca nasiona co 30 cm, do zbóż szeroka, wysiewająca nasiona rzutowo w pasy o szerokości 15 cm, pomiędzy nimi jest 15-centymetrowa przerwa. Redlica jest tak wyprofilowana, by gleba i pozostałości roślinne opływały ją i były w jak najmniejszym stopniu mieszane. Za każdą redlicą jest umieszczone kółko dogniatające. Jest ich w ofercie kilka rodzajów. Talerze, koła wału oraz redlice mają zabezpieczenie przed przeciążeniem w postaci elastomerów. Nad ramą znajduje się dwukomorowy zbiornik, na dole zbiornika znajdują się aparaty wysiewające wykonane ze stali nierdzewnej, reszta jest ocynkowana i pomalowana proszkowo. Każda z komór ma pojemność 700 l, a opcjonalnie można zamontować nadstawki zwiększające ją o kolejne 300 l. Nasiona i nawóz są dozowane mechanicznie, a transportowane pneumatycznie. 

Precyzyjne dozowanie

Napęd aparatów wysiewających jest elektryczny, a prędkość jazdy – pobierana z GPS lub opcjonalnie radaru. Całą maszyną można sterować z dotykowego panelu, który pokazuje wszystkie parametry pracy. Panel sterujący został opracowany przez kolegę pana Marka, Radosława Pietrzykowskiego, z którym podjął wspołpracę. Podczas próby kręconej wystarczy zważyć wykręcony materiał i wprowadzić uzyskane dane do komputera, by cieszyć się precyzją siewu. Obecnie prowadzone są prace nad systemem zmiennego wysiewu, który będzie wysiewał nasiona wg np. mapy zasobności gleby. Konstrukcja maszyny pozwala na odpięcie redlic wysiewających materiał siewny. Trwają prace nad budową przystawki umożliwiającej siew punktowy. Można też pracować samą sekcją zębów spulchniających. Maszyna jest wyposażona w oświetlenie ledowe zapewniające dobrą widoczność w nocy oraz kamerkę z podglądem na tył maszyny oraz schodki i pomosty z barierkami, co poprawia bezpieczeństwo pracy. Najmniejszy agregat o szerokości roboczej 2,1 m kosztował w chwili pisania artykułu 135 000 zł netto. Warto podkreślić, że już kilka sztuk maszyn produkuje się dla gospodarstwach polskich rolników. Konstruktor maszyny podkreśla, że na swoich gliniastych glebach udało mu się dzięki uprawie pasowej zredukować liczbę przejazdów niezbędnych do siewu. Rzepak wysiewa prosto w ściernisko w jednym przejeździe, natomiast pszenica ozima jest wysiewana po wcześniejszej płytkiej uprawie ścierniska rzepaczanego broną talerzową. Głębokość spulchniania wynosi 15 cm dla zbóż oraz 20 cm dla rzepaku. Plony, jakie udaje się uzyskać, to średnio 3t/ha rzepaku oraz 7-8 t/ha pszenicy ozimej. Jednak jak podkreśla Kudła, nastąpiło znaczne zmniejszenie zużycia paliwa, nawozów oraz oszczędność czasu w porównaniu z tradycyjną uprawą płużną. Zużycie środków ochrony roślin pozostało na takim samym poziomie.