Od kilku lat rośnie rzesza rolników udowadniających własnym przykładem, że pług można odstawić „bezboleśnie”, inni jednak nie mają tyle szczęścia. To jedynie dowód na to, jak wieloczynnikowym przedsięwzięciem jest uprawa roli i jak wiele elementów decyduje o jej sukcesie.

Trudny okres przejściowy

Być może przekonanie o negatywnym wpływie uprawy bezorkowej na plonowanie roślin uprawnych bierze się z kryzysu tzw. okresu przejściowego, trwającego do maksymalnie siedmiu lat od zaniechania uprawy orkowej. Jest to czas fizykochemicznych i biologicznych przeobrażeń zachodzących w glebie. Możemy wówczas mierzyć się z gorszym rozwojem systemu korzeniowego roślin, wywołanym okresowym zagęszczeniem warstwy ornej i podglebia; duża ilość resztek pożniwnych i niższa temperatura gleby utrudniają wschody roślin, a wolniejsza mineralizacja substancji organicznej i większa immobilizacja azotu mogą ograniczać dostępność azotu dla roślin.

– Bezpośrednio po zmianie systemu uprawy w pewnych sytuacjach możemy mieć do czynienia z obniżką plonów. Wynika to z faktu, iż nasze gleby często pozbawione są „naturalnych właściwości”, a struktura gruzełkowata jest nadawana sztucznie przez coroczną uprawę – mówi w rozmowie z redakcją prof. UPP dr hab. Tomasz Piechota.

Ekspert dodaje, iż spadek plonów może być tym dotkliwszy, im mocniej na samym początku uprościmy uprawę, zakładając przejście z intensywnego odwracania gleby do bardzo płytkiej uprawy bezorkowej lub nawet siewu bezpośredniego. Co zatem zrobić, by ów okres przejściowy złagodzić? Zdaniem prof. Piechoty – zacząć od podstaw i zadbać o kondycję gleby jeszcze przed zmianą systemu uprawy. 

– Przed odstawieniem pługa powinno się uregulować odczyn gleby, poczynić kroki ku dywersyfikacji upraw i wprowadzić na pola międzyplony oraz w miarę możliwości wprowadzić nawozy organiczne – radzi ekspert.

Nasz rozmówca dodaje także, że bezpieczniejszym postępowaniem jest stopniowe zmniejszanie intensywności uprawy i rozpoczęcie przygody z systemami bezpłużnymi od głębokiego spulchniania, a płytkiego mieszania. 

– Im mniej glebę uprawiamy, tym dla niej lepiej, lecz większe ryzyko zachwiania plonowania, co nie oznacza oczywiście, że jest to reguła i plony zawsze spadną – podsumowuje prof. Piechota.

Widoki na poprawę wyników

Istotne jest, by okres przejściowy traktować jako zapowiedź pozytywnych zmian, a związane z nim problemy jako oznakę procesów, które w dłuższej perspektywie doprowadzą do poprawy właściwości gleby i stabilizacji plonów. Trwałe zmiany dokonują się przecież na drodze ewolucji, a nie rewolucji. Związane z fazą przejściową trudności można zatem potraktować jako cenną lekcję obserwacji, elastycznego podejścia i zmian w dotychczasowym podejściu do zarządzania problemami polowymi. Po odstawieniu pługa w środowisku glebowym zachodzą pozytywne zmiany, takie jak zwiększenie zapasu wody glebowej i ograniczenie jej strat, stabilizacja struktury gleby, zwiększenie zawartości próchnicy w glebie, redukcja strat składników mineralnych. Poprawa jakości i kondycji środowiska wzrostu i rozwoju roślin bez wątpienia korzystnie wpływa na ich produktywność.

– W długoterminowym ujęciu po kilku latach uprawy bezorkowej plony albo wrócą do pierwotnego poziomu sprzed zmiany systemu uprawy, albo ustabilizują się na nieco wyższym lub nieco niższym poziomie. Najbardziej pozytywny efekt uprawy bezpłużnej na plony odnotowujemy tam, gdzie są największe problemy z suszą – mówi prof. Piechota.

Bywają także scenariusze, w których rezygnacja z orki praktycznie natychmiast doprowadza do zwyżki plonów, gdyż rozwiązuje problemy wynikające bezpośrednio z tego zabiegu uprawowego. Ma to miejsce zwłaszcza na polach z tendencją do przesuszania bądź też powstawania zastoisk wodnych i związanego z tym wymakania roślin, czy też dotkniętych zjawiskiem erozji wietrznej lub wodnej.

– Nawet jeżeli uprawa bezorkowa nie przyczyni się do wzrostu plonów, to odnosimy dzięki niej wiele wymiernych korzyści związanych z poprawą właściwości gleby, oszczędnością czasu czy poprawą terminowości zabiegów – tłumaczy nasz rozmówca.

Najważniejsze są liczby

Tego, czy uprawa bezorkowa powoduje spadek czy też wzrost plonów roślin uprawnych, nie da się właściwie rozstrzygnąć jednoznacznie. Generalnie przyjmuje się, że przez kilka pierwszych sezonów, czyli we wspomnianym wcześniej okresie przejściowym, mamy do czynienia z obniżką plonowania – z jak silną, w dużej mierze zależy od gospodarstwa. Można by mnożyć przykłady różnych doświadczeń naukowych, próbujących określić wpływ systemu uprawy na plony roślin, jednak żadnemu z nich nie udało się ostatecznie rozstrzygnąć tej kwestii.

W skrajnych przypadkach w uprawie bezorkowej dochodziło do redukcji plonu o ok. 20 proc., w bardziej łagodnych o 5-10 proc. Przykładem drastycznej obniżki mogą być badania Blecharczyka i wsp. (2004), w których średni plon suchej masy kukurydzy w czteroletnim doświadczeniu wyniósł 15,58 t/ha w uprawie płużnej, a 12,11 t/ha w uprawie bezpłużnej, co daje ok. 22 proc. różnicy. Z kolei w doświadczeniach Jaskulskiej i wsp. (2014) uzyskano średni plon nasion rzepaku ozimego w uprawie bezorkowej niższy o 260 kg/ha niż w systemie płużnym (różnica 8 proc.), co można uznać za wynik akceptowalny. Rolnicy i autorzy zaznaczają jednak, że uzyskiwany plon to niejedyna składowa, wpływająca na wynik finansowy gospodarstwa. W wielu przypadkach rezygnacja z wysokonakładowej orki i idąca za tym obniżka kosztów uprawy w pełni rekompensuje ewentualny spadek produktywności roślin.

Analizując z kolei badania wieloletnie i długoterminowe doświadczenia, najczęściej odnotować można stabilizację plonów roślin uprawnych w systemie bezorkowym na poziomie tych uzyskiwanych w uprawie tradycyjnej. Jeszcze inne badania donoszą o wzroście plonów roślin uprawnych po zmianie systemu uprawy, jak u Fiszera i wsp. (2006), gdzie plon pszenicy ozimej uprawianej bezorkowo był o 9,5 proc. wyższy niż w uprawie tradycyjnej. Jednocześnie wykazano, że wynik finansowy uprawy bezpłużnej był wyższy o 33,7 proc.