Glifosat to herbicyd totalny, który został wprowadzony na rynek przez firmę Monsanto na początku lat 70. W 1979 roku odbyła się  pierwsza rejestracja w Polsce w preparacie Roundup 360 SL. Unia Europejska co jakiś czas przedłuża licencję tego herbicydu, a problem polega na tym, że nawet instytucje zajmujące się oceną środków ochrony roślin mają odmienne stanowiska, co do jego szkodliwości. Tak było np. w 2015 r. w przypadku opinii wydanych przez Europejski Urząd Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) i Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem (IARC). Ten pierwszy organ stwierdził, że herbicyd nie jest szkodliwy dla ludzi, drugi z kolei - zaklasyfikował go jako substancję „prawdopodobnie rakotwórczą dla ludzi". Prace nad wznowieniem licencji wzbudziły wówczas ogromne zainteresowanie, zarówno ze strony mediów, jak i opinii publicznej. W 2016 r. podczas głosowania państw członkowskich nie udało się rozstrzygnąć sporu. UE poprosiła wówczas Europejską Agencję Chemikaliów o wydanie opinii dot. herbicydu. Efektem jej prac było stwierdzenie, że wobec dostępnych dowodów naukowych nie można sklasyfikować glifosatu jako substancji kancerogennej, mutagennej albo szkodliwej dla rozrodczości. 27 listopada 2017 r. Komitet Apelacyjny Komisji Europejskiej wydał decyzję o wznowieniu rejestracji glifosatu na kolejne pięć lat.

To nie kończy jednak dyskusji nt. glifosatu. W międzyczasie organizacja pozarządowa Pesticide Action Network zebrała ponad 1,3 miliony podpisów obywateli UE przeciwko rejestracji glifosatu. Takie akcje organizowały też różni aktywiści i organizacje ochrony zdrowia, które cały czas dążą do całkowitego wycofania glifosatu. Przedstawiciel stowarzyszenia Health and Environmental Alliance (HEAL) Genon Jensen, mówił nawet o podejrzeniach, co do wiarygodności unijnych instytucji badawczych. Twierdził, że oddanie „zielonego światła” dla tego herbicydu „jest krokiem wstecz, jeśli chodzi o prewencję nowotworów”.

Obecna licencja daje możliwość stosowania glifosatu w środkach ochrony roślin w rolnictwie do 2022 r. Równocześnie pojawiło się wiele opinii i analiz, które pokazują, że z ekonomicznego, a nawet ekologicznego punktu widzenia zakaz stosowania glifosatu nie znajduje uzasadnienia.

Ekonomiczne skutki wycofania glifosatu

Zacznijmy od ekonomii. Efektem wycofania preparatów opartych na glifosacie mogą być wyższe koszty prowadzenia upraw poniesione na zwalczanie chwastów oraz niższe plony. Może to skutkować zmniejszeniem zysków dla rolnika i nieopłacalnością produkcji np. zbóż. To z kolei niesie za sobą negatywny efekt rynkowy i niższą konkurencyjność polskich produktów rolnych na światowych rynkach towarowych.

W raporcie „Potencjalne skutki wycofania glifosatu z Polski. Ocena wpływu ekonomicznego” opracowanego przez Kleffmann Group czytamy, że wycofanie glifosatu może prowadzić do spadku plonów na poziomie 5-10 procent. Podano tam np., jakich skutków po wycofaniu herbicydu można się spodziewać w uprawie buraków. W opracowaniu oszacowano wzrost kosztów zwalczania chwastów o 80 proc., nakładu pracy (zbiory) o 6,5 h na hektar, zużycia oleju napędowego o 12,25 l/ha, a emisji CO2 o 32,83 kg/ha. 

Takie badania realizowano również w Niemczech. Na Uniwersytecie Getyńskim prowadzono badania, poświęcone ekonomicznej wartości glifosatu i kosztom ewentualnego zakazu jego stosowania. W analizach, w zależności od realizowanej technologii uprawy gleby, spadek dochodu rolnika wynosił tam od 6% do nawet 39%.

Co z rolnictwem regeneracyjnym?

Kolejny negatywny aspekt związany jest z możliwością realizowania technologii bezorkowych. Kontynuowanie uprawy konserwującej z siewem w mulcz bez stosowania glifosatu jest trudne. Można założyć, że w razie wprowadzenia zakazu glifosatu konsekwentna uprawa konserwująca zostanie z czasem wyparta przez uprawę kombinowaną np. poprzez stosowanie w razie potrzeby jednej orki na cykl, a nawet z przejściem na uprawę płużną. Temat ten ostatnio został poruszony we Francji, gdzie od 2021 r. nie będzie można stosować glifosat. Jednak, jak poinformował w lutym br. minister rolnictwa Didier Guillaume, rolnicy stosujący uprawę konserwującą, w której nie wykonuje się orki, a jej głównym celem jest ochrona gleby, będą mogli nadal stosować ten herbicyd na swoich polach. Guillaume powiedział: "Moje stanowisko jest jasne: będziemy kontynuować rolnictwo chroniące glebę za pomocą glifosatu". Minister stwierdził, że rolnictwo konserwujące/ regeneracyjne jest "szlachetną praktyką agroekologiczną", której bez glifosatu nie da się realizować. Zatwierdził więc możliwość stosowania tego herbicydu na nieoranych polach, raz w roku w ilości 1 l/ha.

Glifosat a środowisko

W końcu - oprócz wzrostu kosztów produkcji - zakaz użycia glifosatu wywołałby także negatywne skutki ekologiczne. Dotkliwsze stałyby się następujące problemy:
- erozja gleby - grunty orne, zwłaszcza te pozbawione osłony w postaci roślin, są narażone na erozyjne działanie wiatru i wody. Intensyfikacja uprawy roli w reakcji na zakaz stosowania glifosatu może zwiększyć wymywanie, spływ powierzchniowy i erozję gleby, tym bardziej, że ekstremalne zjawiska pogodowe występują coraz częściej. Poza tym, w wyniku częstszych przejazdów po polu maszyn rolniczych w celu zwalczania chwastów gleba będzie się zagęszczała. A pamiętajmy o tym, że ugniatana gleba stwarza większy opór korzeniom roślin uprawnych, przez co mają one gorsze warunki do wzrostu i mają problemy z zaopatrzeniem się w wodę, ten czy składniki pokarmowe;
- zwiększone zanieczyszczenie wód gruntowych - konserwująca uprawa gleby skutkuje zmniejszeniem mobilności azotu i w konsekwencji zmniejszeniem niebezpieczeństwa wymywania składników pokarmowych. Dlatego intensyfikacja uprawy gleby może prowadzić do zwiększenia depozycji azotanów w wodzie gruntowej;
- zwiększone zanieczyszczenie środowiska - przykładowo, większa częstotliwość przejazdów wiąże się ze zwiększonym zużyciem oleju napędowego. Według wspomnianego już opracowania Kleffmann Group, zakazu stosowania glifosatu prowadziłby do wzrost emisji CO2 od 25 do 55 kg/ha, w zależności od rodzaju uprawy – to równowartość bezcelowego przejechania samochodem od 210 do 465 kilometrów;
- wzrost zużycia herbicydów - następstwem zakazu stosowania glifosatu byłby wzrost zużycia selektywnie działających herbicydów - szacuje się, że żeby chronić rośliny będzie się wówczas używało od 2 do 3 razy więcej takich preparatów. To, czy efekt ten można uznać za pozytywny, budzi wątpliwości. Dodatkowo stale zmniejsza się liczba dozwolonych substancji czynnych, przez co maleje skuteczność regulacji zachwaszczenia a chwasty coraz częściej uodparniają się na działanie preparatów.

Warunki ewentualnego dalszego stosowania

Podsumowując, jeśli Komisja Europejska zezwoli na dalsze stosowanie glifosatu, to powinno być ono obwarowane dodatkowymi ograniczeniami. W tym kontekście konieczne jest zmniejszenie częstości stosowania glifosatu. Aplikacja tego herbicydu powinna być traktowana jako uzupełnienie niechemicznych środków agrotechnicznych (uprawa gleby, wybór odpowiedniego terminu siewu itd.). Należy wziąć pod uwagę, że głównym celem stosowania herbicydów nie może być zmniejszenie kosztów robocizny i użytkowania maszyn. Natomiast, w okresie przed zbiorowym aplikacja glifosatu powinna być ograniczona do sytuacji wyjątkowych (lata o ekstremalnie niekorzystnych warunkach).
Osobnym zagadnieniem jest jeszcze wysiewanie międzyplonów. Spełnianie wymogów greeningu może prowadzić do wzrostu zużycia glifosatu - zwłaszcza w powiązaniu z łagodnymi zimami. Wtedy bowiem glifosat bywa stosowany do likwidacji międzyplonów. W tym kontekście należy zastanowić się nad możliwością wykorzystania metod niechemicznych, np. niszczenia mechanicznego tych roślin.