Thoury. Wizytówka gospodarstwa

  • Kraj: Francja
  • Miejscowość: Thoury, Loir-et-Cher
  • Powierzchnia: 130 ha
  • Gleba: zerodowane piaski, odpowiednik naszej V i VI klasy
  • Produkcja roślinna: rzepak ozimy, kukurydza na ziarno, pszenica ozima, pszenżyto, gryka, wyka

Jednym z rolników, którzy byli prekursorami takiego podejścia do gospodarowania, jest Frederic Thomas, znany nie tylko we Francji, lecz także szeroko poza jej granicami, z wytyczania nowych standardów i sposobów uprawy roślin w zgodzie z naturą. Jest agronomem i doradcą, a swoje idee stara się zaszczepiać, organizując szkolenia, wykłady i sympozja; gospodaruje na 130 ha zerodowanych piasków na podglebiu gliniastym. Gospodarstwo położone jest tuż obok miejscowości Thoury, znajdującej się w departamencie Loir-et-Cher, w środkowej Francji. Swoją przygodę z rolnictwem rozpoczął 30 lat temu od uprawy tradycyjnej, jednak szybko przestawił się na uprawę płytką, a od roku 1998 zaczął eksperymentować z siewem bezpośrednim. Już po kilku latach zauważył duże zmiany na swoich polach w stosunku do pól sąsiadów. Gleby, na których gospodaruje, są bardzo słabe, w polskiej skali należałyby do V-VI klasy bonitacyjnej. Mają naturalne skłonności do zakwaszania się i szybkiej mineralizacji substancji organicznej. Na początku problemem była także podeszwa płużna, ale po kilku latach uprawy korzenie uprawianych roślin poradziły sobie z nią same. Rolnik ustabilizował na swoich polach pH, które obecnie wynosi pomiędzy 6,2 a 6,5. Udało mu się natomiast podnieść zawartość substancji organicznej z początkowych 0,7-1,0 proc. do 3-4 proc. obecnie. Jak mówi, wszystko to dzięki systematycznemu nawożeniu kompostem, który stosuje od 20 lat w dawce 20-30 t/ha co 3-4 lata. Kompost produkuje w kooperacji z kilkoma innymi rolnikami, a jego składnikami są osady ściekowe, liście i zrębki drzewne, a także obornik, jeśli jest dostępny. Gospodarz podkreśla, że na tak słabych ziemiach dużo lepsze efekty daje systematyczne nawożenie niż podanie dużych dawek raz na kilka lat. Gdy zaczynał pracę w gospodarstwie, na ziemi, którą uprawiał, nie był możliwy siew rzepaku i jęczmienia ozimego, gdyż poziom wód gruntowych zimą był tak wysoki, że rośliny go nie wytrzymywały. Już kilkanaście lat temu dzięki poplonom i wzrostowi substancji organicznej problem ten został rozwiązany, co umożliwia efektywną uprawę obu tych roślin. Latem natomiast ziemia miała bardzo małą pojemność wodną i np. kukurydza mogła przetrwać bez suszy najwyżej tydzień, aktualnie pojemność wodna wzrosła tak bardzo, że jest w stanie przetrzymać nawet miesiąc.

Rzepak i owce

Chyba każdego rolnika o ból głowy i serca przyprawiłoby stado owiec buszujące na plantacji rzepaku. Jednak Thomas uczynił z nich narzędzie wykorzystywane do uprawy. Wysiewa rzepak w mieszance z różnymi roślinami, takimi jak słonecznik, facelia, rzodkiew oleista, len, gryka. Kiedy rośliny wyrosną, udostępnia je za opłatą 0,4 euro/owca/dzień do wypasu właścicielowi owiec. Jak mówi, obaj na tym korzystają. Właściciel owiec nie martwi się o pokarm dla swoich zwierząt, a on zarabia na ich wypasie. Jak zaobserwował, owce w pierwszej kolejności zabierają się za zjadanie słonecznika, potem zajadają się innymi roślinami, a dopiero na końcu zabierają się za rzepak. Przy wypasie nie można ich więc przetrzymywać zbyt długo na jednej kwaterze. Jeśli zdarzy się, że rzepak nie przetrwa zimy, wszelkie koszty poniesione jesienią rekompensuje wypas owiec. W normalnym roku taka plantacja plonuje na poziomie ok. 2,8 t/ha, co przy bardzo niskich kosztach uprawy zostawia spory zysk rolnikowi. Innym rozwiązaniem, które stosuje rolnik, jest siew rzepaku wraz z gryką. Rolnik wysiewa nawet w lipcu (normalny termin siewu dla tego regionu to połowa sierpnia) 5-6 kg rzepaku populacyjnego (z własnego zbioru, bez zaprawiania) i ok. 40-45 kg gryki, która jest według niego najlepszym insektycydem, gdyż odciąga niepożądane owady od roślin rzepaku. Gryka dojrzewa jeszcze jesienią i wtedy rolnik przeprowadza jej zbiór (ok. 200-300 kg/ha), co pozwala pokryć koszty kombajnu oraz wysiewu mieszanki jesienią. Jeśli potrzebne jest odchwaszczanie, stosuje Fusilade plus Kerb. Następnie wiosną zasila rzepak azotem i zbiera również ok. 2,5-2,8 t/ha. Próbował także siać rzepak ozimy z wyką ozimą i wtedy przy mniejszych plonach rzepaku uzyskiwał dodatkowo ok. 0,8 t/ha wyki ozimej.

Pszenica z własnych nasion

Ta roślina jest wysiewana w gospodarstwie zwykle po rzepaku. Po jego zbiorze samosiewy są traktowane jako poplon. Następnie prosto w nie jest wysiewana pszenica ozima w ilości ok. 130 kg/ha – tu również rolnik wykorzystuje własne nasiona. Podkreśla, że rośliny, które przetrwały lokalne niekorzystne warunki i wydały plon, są najlepiej przystosowane do danego środowiska. Przypomina także, że siew nasion z własnego rozmnożenia jest wielowiekową tradycją i podstawą rolnictwa zakłóconą w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przez firmy nasienne. Nasion nie zaprawia, gdyż jak twierdzi, bogate życie glebowe chroni je przed wpływem niekorzystnych czynników zewnętrznych. Pszenica, jęczmień ozimy i pszenżyto, które rolnik wysiewa na słabszych glebach, plonują podobnie, bo na poziomie
5-6 t/ha.

Kukurydzę Thomas uprawia zawsze w systemie strip-till, z doglebowym podawaniem nawozu. Jej plony to zwykle 5-8 t suchego ziarna z ha, chociaż jeśli opady podczas wegetacji rozłożą się wyjątkowo korzystnie, to plony są większe, w roku 2014 udało się uzyskać 11 t suchego ziarna z ha. Niezależnie od uprawianej rośliny rolnik zawsze stara się pracować tak, aby w jak najmniejszym stopniu ingerować w glebę i nie niszczyć zarówno warstwy przerośniętej korzeniami, jak i korytarzy, które stworzyły dżdżownice, a to właśnie nimi podążają korzenie kolejnych zasianych roślin. Zawsze podczas siewu podaje ok. 25 kg azotu, który ląduje tuż obok ziarna, gdyż jest wysiewany przez tę samą redlicę siewną – jest to dawka startowa, konieczna w systemie siewu bezpośredniego, która pomaga roślinom w początkowych stadiach rozwoju. Jak mówi gospodarz, nawóz podawany razem z nasionami działa tak, jak podwójna dawka wysiewana tradycyjnie. W roku 2016 Francję dotknęła susza i Frederic Thomas z jęczmienia zasianego wraz z wyką ozimą zebrał tylko 2 t jęczmienia i ani jednego kilograma wyki.

Wspólne maszyny

Swoich upraw nigdy nie ubezpiecza, ponieważ nie zdarzyło się, aby jakaś uprawa zamknęła się stratą, jednak z naciskiem podkreśla, że plony, jakie zbiera, są zwykle większe lub takie same, jak rolników gospodarujących w systemie tradycyjnym. Rolnik nie ma prawie wcale własnych maszyn, cały sprzęt użytkuje na spółkę z kilkoma innymi kolegami po fachu (razem uprawiają ponad 600 ha gruntów). Jak mówi, wspólne maszyny to możliwość pracy nowym sprzętem przy niskich kosztach mechanizacji. Rolnicy mają siewnik do siewu bezpośredniego Sulky Easydrill o szerokości 3 m oraz 6-rzędowy strip-till Duro France wraz z siewnikiem punktowym Monosem, użytkują także 5-metrową bronę łopatkową Compil z Duro-France oraz 3-metrowy siewnik na redlicach dłutowych Atchinson rodem z Nowej Zelandii. Jak dodaje rolnik, wspólne użytkowanie maszyn pozwala także na stosowanie w danym momencie maszyny, która najlepiej poradzi sobie z konkretną pracą.

Gleba ciągle okryta

Frederic Thomas zawsze stara się posiać poplon jak najszybciej po żniwach bez względu na warunki pogodowe. Na podstawie własnych doświadczeń zaobserwował, że poplon wysiany tuż za kombajnem ma jeszcze wystarczająco dużo zasobów wody, aby skiełkować i rozpocząć wzrost. Zdarza mu się wysiewać poplon składający się nawet z 15 różnych gatunków roślin. Potem w zależności od warunków pogodowych bywa, że jedne rośliny rosną lepiej niż inne – np. w jednym roku słonecznik radzi sobie świetnie, a w następnym prawie wcale go nie widać, bo warunki mu nie sprzyjały. Pod kukurydzę wysiewa mieszankę roślin jarych i ozimych, jak np. bobik, groszek, wyka ozima, żyto ozime; rośliny jare wymarzają, a rośliny ozime niszczy tuż po siewie kukurydzy, ponieważ kukurydza nie znosi konkurencji w początkowym okresie wzrostu. Głównym celem poplonów jest także utrzymywanie pola pokrytego roślinnością i materią organiczną w celu pokrycia zapotrzebowania na pokarm organizmów żyjących w glebie, w szczególności
dżdżownic, które mogą korzystać tylko z resztek zalegających na powierzchni gleby. Obumarłe szczątki roślin, które zalegają na powierzchni gleby, budują warstwę humusu, która jest dużo bardziej jednolita, jeśli chodzi o skład w porównaniu do gleby oraz ułatwia pracę, gdyż jest łatwiejsza w obróbce od gleby. Humus zatrzymuje także wodę i składniki pokarmowe, które są z niego uwalniane równomiernie z zapotrzebowaniem roślin podczas wegetacji.

Inne spojrzenie

Frederic Thomas podkreśla, że w ciągu ostatnich 50 lat rolnictwo nie było rozwijane przez rolników i dla rolników, a jego rozwój koncentrował się głównie na dostarczaniu drogich, wysoko przetworzonych środków do produkcji. Rolnicy ponoszą wszelkie ryzyka związane ze swoją działalnością i na końcu nie mają żadnego wpływu na cenę produktu finalnego, który jest odkupowany po cenie, jaką akurat w danym czasie ustalił rynek. Rozwiązaniem tego problemu jest współpraca z naturą, dzięki czemu osiągany jest ten sam efekt przy znacznie niższych kosztach produkcji i mniejszym ryzyku ponoszonym przez rolników. Frederic Thomas dodaje, że ten system gospodarowania spotyka się z coraz większym zainteresowaniem rolników na całym świecie i coraz więcej osób oraz organizacji zgłasza się do niego, aby pomógł im rozpocząć pracę w tym w gruncie rzeczy dobrze znanym rolnikom od tysięcy lat systemie, odkrywanym obecnie na nowo.