Gleba powstaje w wyniku wietrzenia skały macierzystej podczas długotrwałego procesu glebotwórczego. Ma możliwość odradzania się ale proces ten postępuje bardzo powoli. Przyjmuje się, że aby powstała gleba o miąższości 1 cm potrzeba od 200 do 500 lat, stąd uważa się ją za zasób w praktyce nieodnawialny. Z badań Kusia wynika, że orka na powierzchni 1 ha na głębokości 25 cm, powoduje podniesienie i częściowe odwrócenie 3 750 ton gleby. Pogłębienie orki o dodatkowy 1 cm wiąże się z przerobieniem kolejnych 150 ton gleby. Równocześnie, w związku z uprawą gleba podlega procesom degradacji, które mogą przebiegać niekiedy bardzo szybko. Degradacja gleby obniża jej aktywność biologiczną, co z kolei powoduje zmniejszenie jej urodzajności. Konieczne jest zatem stosowanie takich technik uprawy roli, które ochronią grunty przed zagrożeniami powodującymi nieodwracalne lub trudno odwracalne zmiany właściwości gleb.

W Dolnej Austrii od 25 lat prowadzone są badania polowe w celu ochrony gleby za pomocą nowych metod uprawy roli, z wykorzystaniem techniki siewu bezpośredniego. Badania wynikają z faktu, że w Austrii połowa gruntów ornych jest zagrożona erozją. W technologii no-till nasiona roślin uprawnych wysiewane są bezpośrednio w rośliny ochronne, jak np. w gorczycę. Gleba jest w ten sposób chroniona, szczególnie w okresie intensywnych opadów deszczu i mniej podatna na erozję. Siew bezpośredni zapewnia jeszcze więcej korzyści. W tradycyjnej uprawie ciągnik musi kilkakrotnie przejechać pole, żeby przygotować je do siewu. W przypadku braku uprawy wszystkie zabiegi są wykonywane za jednym razem.

W badaniach bierze udział m.in. Josef Rosner, dyrektor szkoły w Dolnej Austrii, który zapytany o zalety tej technologii zauważył, że zamiast 70 litrów paliwa na hektar, które zużywał w konwencjonalnej uprawie z pługiem lub kultywatorem, obecnie na polach testowych w Tulln potrzebuje tylko dziesięć litrów. Mówi się, że wadą pól uprawianych w no-till jest większa podatność na choroby roślin czy szkodniki oraz fakt, że powierzchnie wyglądają niechlujnie z powodu pozostawionych resztek pożniwnych. Ale wg. Rosnera nie ma większej różnicy w wydajności takich pól, a to jest najważniejsze. Podkreśla, że w siewie bezpośrednim uzyskuje od 10 do 15 procent mniejsze plony, ale jednocześnie ponosi znacznie mniejsze nakłady. Powiedział, że kiedy porównuje zysk, to zarabia tyle samo, jak przy uprawie roli.

Badaniom realizowanym w szkołach rolniczych w Dolnej Austrii od 25 lat towarzyszy Uniwersytet Zasobów Naturalnych i Nauk Przyrodniczych (BOKU) w Wiedniu. Andreas Klik, profesor w Instytucie Fizyki Gleby, również podkreśla zalety uprawy zerowej. Zauważa, że gleba jest wówczas chroniona przed opadami i erozją wodną, a ponadto wprowadzanie materii organicznej w postaci zielonej masy roślinnej prowadzi do poprawy jej stanu. Podkreśla, że technika no-till pozwala chronić glebę i ograniczyć jej destrukcję w wyniku jej użytkowania. Być może utrata mniej niż milimetra gleby rocznie wydaje się niewielka, ale według Klika nie jest bez znaczenia. „Jeden milimetr utraconej gleby to dziesięć metrów sześciennych na hektar. To są duże ilości. Jeśli tracę grunt, jego grubość zmniejsza się. Rośliny mają mniej miejsca na wzrost korzeni, gleba może magazynować mniej wody, a zatem woda jest dostępna dla roślin w mniejszych ilościach  i w krótszym czasie”, podsumowuje Klik.

Źródło: NOE