Skoczek kukurydzianego jest szkodnikiem, który pojawiał się już wcześniej, jednak w niewielkiej liczebności i nie stanowił zagrożenia. Wzmożoną jego aktywność odnotowano w tym roku w uprawach kukurydzy.

IOR-PIB informował w komunikacie, że na jednej roślinie można było dostrzec od kilku do kilkunastu osobników tego owada. Taka sytuacja miała miejsce na początku sierpnia w Winnej Górze, w woj. wielkopolskim.

Kukurydza została skoszona i skoczek kukurydziany w poszukiwaniu pożywienia przeniósł się na młode zasiewy rzepaku ozimego. Szkodnik żeruje i uszkadza rośliny - wysysa soki z tkanek roślin. W miejscu żeru widoczne są białe plamki. Owady z rodziny skoczkowatych, do której należą skoczki są wektorami chorób fitoplazmatycznych.

- Pojawienie się szkodnika w naszym kraju w wysokiej liczebności na uprawach kukurydzy i teraz także w rzepaku może być spowodowane zmianami związanymi z ocieplaniem klimatu. Musimy liczyć się z tym, że coraz częściej i liczniej będą się u nas występowały gatunki szkodników uważane za ciepłolubne. Niestety nie ma preparatów zarejestrowanych do walki ze skoczkiem kukurydzianym. Populację skoczka w rzepaku w pewnym stopniu ograniczą preparaty stosowane w tym gatunku w jesiennej ochronie przed szkodnikami – powiedział w rozmowie z redakcją prof. Marek Mrówczyński, dyrektor Instytutu Ochrony Roślin – Państwowego Instytutu Badawczego, kierownik Zakładu Entomologii.

Sprawdź ceny kontraktów terminowych