Odejście od pługa niesie ze sobą szereg korzyści; pozytywnie wpływa na glebę, środowisko i bioróżnorodność, ale trudno o radość rolnika z bioróżnorodności, gdy przybiera ona postać szkodników, których żerowanie niweczy korzyści z uprawy bezorkowej. Tylko czy szkodniki w poszukiwaniu pożywienia dzielą pola na orane i nieorane?

Z małej myszki duży kłopot

Na polach uprawnych najpowszechniej spotykanymi gryzoniami są norniki polne, rzadziej także myszy polne czy nornice rude oraz inne gatunki gryzoni. Samice norników wydają na świat 3-8 młodych co 21 dni, dlatego przy sprzyjających warunkach populacja tych zwierząt rośnie bardzo dynamicznie. Obserwacje dynamiki populacji szkodników wskazują, że co ok. 2-5 lat ich liczebność wrasta na tyle, że mamy do czynienia z plagą. W szczytowych latach może być to nawet 2000 osobników/ha. Szkodniki te zjadają zielone części roślin, niszczą stożki wzrostu i węzły krzewienia, co w efekcie może doprowadzić do zamierania roślin i poważnych ubytków w obsadzie roślin. Szacuje się, że każdego roku na całym świecie gryzonie odpowiedzialne są za 30 proc. strat w uprawach.

Wśród czynników, które sprzyjają zwiększaniu populacji gryzoni, wymienić można niestaranny zbiór, którego skutkiem jest obecność osypanego ziarna lub nasion na powierzchni pola będących źródłem pożywienia dla szkodników. Gryzonie chętnie bytują na polach z gęstą okrywą roślinną, na przykład utworzoną przez rosnący międzyplon. Roślinność nie tylko osłania je przed wzrokiem drapieżników, lecz także zapewnia kolejne źródło pokarmu zwłaszcza w sytuacji, gdy dojdzie do osypania nasion roślin międzyplonowych. Wśród roślin uprawnych gryzonie najchętniej atakują rośliny motylkowate (z wyjątkiem koniczyny inkarnatki, której nie lubią) oraz rzepak ozimy. Do ekspansji myszy i norników dochodzi najczęściej wówczas, gdy zima jest łagodna, a wiosna chłodna i wilgotna. Gryzonie liczniej występują także w miejscach, gdzie brak ich naturalnych wrogów, takich jak ptaki drapieżne, lisy, łasice, jeże czy węże. Często są pożywieniem także dla innych zwierząt, których widok nie napawa rolników radością – dzików.

Walka z gryzoniami na polu. Czy pług pomoże?

Gryzonie zdecydowanie najlepiej rozwijają się w warunkach, gdy mają zapewniony łatwy dostęp do pokarmu oraz schronienie. Niestety, takie warunki może stwarzać uprawa bezorkowa, a przede wszystkim zerowa. Wynika to z obecności na polach znacznych ilości resztek pożniwnych, które nie tylko stanowią źródło pożywienia oraz schronienie, lecz także mogą ograniczać nagrzewanie się gleby, a przez to spowalniać tempo wzrostu młodych roślin, które będą wówczas bardziej narażone na atak gryzoni. Tam, gdzie bezorkowi rolnicy nie poradzą sobie ze skutecznym zwalczaniem chwastów, będą one kolejnym źródłem pokarmu dla szkodników. W uprawie zerowej nie dochodzi do mechanicznego niszczenia gniazd gryzoni (które w przypadku norników mogą sięgać nawet 30 cm w głąb gleby), dlatego mogą one swobodnie bytować i rozmnażać się bez przeszkód. Heroldová i wsp. (2018) w swoich badaniach sprawdzali liczbę czynnych nor norników w zależności od systemu uprawy. W uprawie zerowej liczba czynnych nor wynosiła 30,6 szt./ha, w uprawie konwencjonalnej 10,7 szt./ha.

W doświadczeniach Jacob (2003) stwierdzono, że jedynie głęboka orka po żniwach pozwoliła na całkowite pozbycie się nornic z pól uprawnych. Jednocześnie część ekspertów zaznacza, że w przypadku sezonów, w których mamy do czynienia z plagą tych gryzoni, szkody w uprawach będą odnotowywane niezależnie od systemu uprawy. Często również okazuje się, że myszy skutecznie można pozbyć się także bez użycia pługa – praktycy wykorzystują do tego np. brony mulczowe, brony chwastownik lub motyki obrotowe. Do zniszczenia zlokalizowanych głębiej gniazd poleca się głębszą uprawę agregatami o szerokich zębach. Szacuje się, że w porównaniu do uprawy zerowej uprawa bezpłużna na głębokość 8-10 cm pozwala na ograniczenie populacji norników o ok. 60 proc. Jednym z pomysłów amerykańskich farmerów na walkę z nornikami jest również głębokie spulchnienie lub nawet orka na 4-6 m dookoła pola – tak, by całkowicie przykryć glebą resztki roślinne, gryzonie niechętnie przemieszczają się bowiem po „gołej” ziemi z obawy przed byciem dostrzeżonym przez drapieżniki.

Jak sobie radzić z gryzoniami na polu?

Poza wspomnianymi metodami uprawowymi warto również zwrócić uwagę na inne metody zapobiegania ekspansji gryzoni. Profilaktykę uważa się w przypadku tych szkodników za kluczową. Na polach o podwyższonym ryzyku bytowania gryzoni poleca się wybór wymarzających mieszanek międzyplonowych, które nie będą zapewniać szkodnikom pożywienia i schronienia aż do wiosny; odradza się również siew w żywy mulcz. Generalnie w przypadku siewu gatunków jarych jako roślin następczych poleca się zniszczyć wszelką roślinność (chwasty, międzyplon) na kilka tygodni przed siewem – głodne gryzonie zaczną przemieszczać się poza pole w poszukiwaniu pokarmu. Należy również wybierać odmiany roślin o dobrym wigorze początkowym. Jako najważniejszą, naturalną metodę walki z myszami i nornikami poleca się „współpracę” z ptakami drapieżnymi, takimi jak pustułki, myszołowy i sowy (szczególnie płomykówki). Systemy uprawy eliminujące pług uznaje się za sprzyjające równowadze ekosystemów, a przez to bardziej przyjazne m.in. dla ptaków drapieżnych, warto mimo wszystko dodatkowo zachęcić podniebnych łowców do odwiedzania pól poprzez umieszczanie tyczek spoczynkowych.

Nietuzinkowe sposoby na pozbycie się gryzoni z pól

Wśród bardziej niszowych metod ograniczania szkodliwości szkodników wymienia się wykorzystanie papryki chilli – na podobnej zasadzie, jak w przypadku odstraszania dzików z plantacji kukurydzy. Niektórzy rolnicy z kolei… dokarmiają norniki. Pozostawione na polu ziarno kukurydzy lub nasiona soi jako bardziej atrakcyjne i łatwiejsze źródło pokarmu mają sprawić, że gryzonie nie będą zainteresowanie niszczeniem rośliny uprawnej, choć, jak łatwo się domyślić, są to metody dość zawodne.

Do zwalczania chemicznego gryzoni zarejestrowane są preparaty w formie przynęty, zawierające fosforek cynku. Środek może być umieszczony w norach lub stacjach deratyzacyjnych, dawka wynosi 2-2,5 kg/ha do zastosowania jednorazowo w sezonie wegetacyjnym. Po spożyciu przez gryzonia, pod wpływem kwasu fosforowego fosforek cynku rozkłada się do silnej trucizny – fosfiny. Z tego powodu zabrania się stosowania trutki na powierzchni pola, by nie doprowadzić do zatrucia zwierząt niebędących celem zwalczania.