Rolnictwo regeneratywne na świecie: Pasture cropping w Australii

Rolnictwo regeneratywne na świecie: Pasture cropping w Australii
Colin Seis opracował nowy sposób dbania o ziemię i wyniki finansowe gospodarstwa, fot. SoilsForLife.
  • Autor: Małgorzata Powałka
  • Dodano: 31-12-2020, 15:00

Colin Seis, rolnik z Australii w 1993 r. zapoczątkował praktykę rolniczą zwaną Pasture cropping. Polega ona na wysiewie jednorocznych roślin uprawnych na wieloletnich użytkach zielonych. Technika ta pozwoliła poprawić stan gleb w gospodarstwie i zatrzymać w niej węgiel.

Gospodarstwo Winona, należące do rodziny Colina Seisa od czterech pokoleń, znajduje się na północ od Gulgong w NSW Central Highlands w Australii. Obejmuje ono ok. 840 ha. Głównie są to pastwiska, podzielone na 76 ogrodzonych pól, na których systematycznie przemieszczane jest stado ok. 3,5-4 tys. owiec rasy Merynos. Na ok. 1/4 pól uprawiane są zboża (pszenica, owies i jęczmień) oraz trawy na nasiona.

W 1976 r. podczas wielkiego pożaru buszu zginęło tam 3 tys. owiec, spalone zostały wszystkie budynki gospodarskie i ogrodzenia. Niszczycielski ogień, problemy z zasoleniem i pogarszającej się jakości gleby, zamieranie drzew i ataki owadów, sprawiły, że rodzina Seisa była bliska bankructwa.

"W tradycyjnym rolnictwie mamy tendencję do używania przez cały czas coraz więcej nawozów, pestycydów, środków owadobójczych. Więc naprawdę wszyscy jesteśmy zmuszeni do ciągłego dodawania produktów, które uwielbiam nazywać „zasadą kretyna",  bo to całkowite szaleństwo. Nie możemy tego kontynuować, więc zacząłem szukać sposobów, jak to wszystko przerwać" - powiedział Colins w jednym z wywiadów dla Smartsoil Media. 

 Innowacyjna technika przy kuflu piwa

Seis opracował tę metodę uprawy pewnej nocy, omawiając kwestie związane z rolnictwem ze swoim przyjacielem i sąsiadem, Darylem Cluffem. Rozmowy toczyły się przy obfitych ilościach domowego piwa Daryla. To wtedy narodził się pomysł na siew jednorocznych zbóż bezpośrednio w uśpione wieloletnie pastwiska. Rolnicy chcieli mieć zarówno pastwiska, jak i pola uprawne na tej samej przestrzeni. Zamiast orać pola i przygotowywać łoże siewne zdecydowali, że będą wysiewali zboża w no-tillu w pastwisko.

"Pasture cropping to wysiewanie zbóż na użytkach zielonych, które są w fazie uśpienia. Pastwiska są użytkowane latem, a zima, gdy są w fazie uśpienia to idealny czas, aby w tym czasie zasiać rośliny uprawne." - uważa Seis.

Do "uprawy" pola na tych krótkich rotacjach wykorzystywane są owce rolnika. To one chodząc po pastwisku nawożą je, przygryzają trawę i przygotowują pole do tego, że można tam wysiać zboże. 

„W odniesieniu do gleby, uprawy pastwiskowe poprawiają i wzbogacają glebę, ponieważ przywracają użytki zielone i rośliny do budowania gleby” - powiedział Seis w rozmowie dla Jefferson Center for Holistic Management.

Seis uważa, że uprawa pastwisk poprawiła stan runa w regionie, pomagając im lepiej rosnąć, co z kolei oznacza większą różnorodność gatunkową - różnorodność, która pomaga w dalszej kolejności budowaniu zdrowia gleby. Wyeliminowana jest konieczność orania gleby, co przyczynia się do poprawy struktury gleby. Dodatkowo uprawa roślin wymaga znacznie mniejszego wkładu kapitałowego, co zwiększa rentowność gospodarstwa.

Zmniejszyć ślad węglowy

 Według Seisa Pasture cropping pozwolił mu poprawić stan murawy na pastwiskach oraz stan gleby i jej mikrobiomu. Przeprowadzone badania glebowe w gospodarstwie wykazały zwyżkę grzybów o 862%, bakterii o 350%,  pierwotniaków o 640% i nicieni o ponad 1000% .

Jednocześnie rolnik podkreśla, że jego pola są obecnie bardziej zasobne w składniki pokarmowe, a ich wzrost dzięki zastosowanej technologii ocenia na ok. 172%.

Kolejną korzyścią jest mniejsza erozja i większa zdolność do magazynowania wody w glebie, co z kolei oznacza mniejszy stres roślin podczas suszy. Testy pokazały, że zdolność zatrzymywania wody w glebie zwiększyła się o 200%.

Wśród najważniejszych zalet stosowanej techniki rolnik wymienia zdolność zatrzymywania węgla organicznego w glebie, która wg. Colinsa zwiększyła się o 204%. Zatem jego gospodarstwo wpisuje się w ideę rolnictwa regeneratywnego, które pozwala ograniczyć emisję gazów cieplarnianych.

Colins mówi, że "z tego dodatkowego węgla większość (78%) jest w stabilnej formie humusowej, podczas gdy reszta jest labilna (niestabilna). Ma to ogromne znaczenie, ponieważ labilne C można łatwo stracić z gleby, ale stabilna forma humusowa pozostaje w glebie na dłuższy okres - przez dziesięciolecia lub dłużej. Nie tylko to, ale wzrost ten osiągnął głębokość pół metra, co jest dowodem wpływu wydzielin korzeniowych na poziomy węgla. Gdyby węgiel wzrastał tylko w wierzchniej warstwie gleby, moglibyśmy przypisać to rozkładowi materii organicznej na powierzchni gleby, ale wzrost ten występuje w całej strefie korzeni."

Testy gleby pokazują, że metoda pozwoliła pochłonąć 46,7 t/ha węgla, co odpowiada 172 t/ha CO2. 

"Pasture cropping to idealny sposób na usunięcie nadmiaru dwutlenku węgla, bo mogę magazynować go w glebie w postaci węgla. Uprawiając więcej roślin możemy usunąć więcej dwutlenku węgla i magazynować go w glebie jako węgiel, który daje nam korzyści, bo uzyskujemy większą dostępność składników pokarmowych dla roślin i poprawę żyzność" - podkreśla Seis - "Każdy tu wygrywa, a zwłaszcza rolnicy i oczywiście planeta, bo cały czas potrzebujemy więcej przestrzeni do uprawy roślin".

Szkolenia dla rolników

Obecnie Seis jest światowym liderem w uprawie pastwisk, metodzie, w której nie orze swojej gleby i jednocześnie zdecydowanie zmniejsza ilość stosowanych herbicydów i ich negatywnego wpływu na glebę. Rolnik z Gulgong jest  zapraszany jako ekspert na liczne konferencje na całym świecie, podczas których przedstawia wykłady dotyczące zdrowia gleby i uprawy pastwisk. Wykorzystuje swoją wiedzę, aby zwiększyć świadomość znaczenia zrównoważonego zarządzania glebą jako podstawy systemów żywnościowych, podstawowych funkcji zarządzania ekosystemami i lepszej adaptacji na zmiany klimatyczne dla obecnych i przyszłych pokoleń. 

Więcej o rolnictwie regeneratywnym przeczytacie tu:

Film o pasture cropping z Colinsem Seisem obejrzycie m.in. tu.

 

Źródło: jeffersonhub.com/ theconsciousfarmer.com/ Smartsoil Media. 

 

 

 

 

 



×
  • brzoza2021-01-01 10:03:31
    Propozycja bardzo logiczna i już przerabiana w Afryce gdzie w niektórych gospodarstwach zagęszczona stada krów by rekultywowały działki rolne zapobiegając pustynnieniu.W Polsce wiązałoby to się z utrzymaniem dużego stada krów z dużym zagęszczeniem . Granica DJP 1,5 na ha to uniemożliwia. Bydło musi wyjeść i zryć glebę przed siewem , eko terroryści przyjdą i ukradną krowy pod pozorem złego traktowania.
    • baca562021-01-02 09:37:11
      Masz (niestety) rację. Od lat stosuję nieco podobne praktyki (inny klimat, inne gleby, ale filozofia podobna) z coraz lepszym skutkiem, ale ciągle czuję zagrożenie nagłą kontrolą, nalotem ekoterrorystów. Dla nich celem jest przekształcenie wszystkich łąk w jałowe murawy bliźniczkowe, dla mnie poprawa żyzności i produktywności użytków w sposób w miarę naturalny, przy możliwie niskich nakładach pracy, pieniędzy i niskiej emisji CO2. Krótki opis metody działania: Po zakończeniu sezonu pastwiskowego stado (ok. 120 DJP) nadal przebywa na dużej choć ograniczonej powierzchni (w tym roku ok 20 ha). Muszą mieć tam schronienie (zaciszny kawałek lasu lub zarośli) oraz dostęp do wodopoju. Karmione są na pastwisku sianem i kiszonką, część balotów rozwijam, część nie. Co któryś balot wstawiam do lasu, zwłaszcza gorsze siano, czasem słomę owsiankę - przegryzą, rozścielą, mają ciepło w tyłek przy złej pogodzie. Strefę karmienia sukcesywnie przesuwam, tak aby równomiernie pokryć całą powierzchnię pastwiska niedojadami i odchodami. Na wiosnę włókowanie (całość co najmniej raz, miejscami więcej w razie potrzeby). Mam na włóce aparacik do podsiewu - tam, gdzie ruń jest bardziej przerzedzona (rozdeptana, odparzona lub rozjeżdżona) stosuję podsiew (koniczyna czerwona, kupkówka, tymotka). Gdy niedojadów jest miejscami zbyt grubo - wygrabiam i wywożę na kompost, zazwyczaj wystarczy tylko odkleić od ziemi roztrząsaczem karuzelowym, dalej natura poradzi sobie sama. Powierzchnię po takiej "uprawie" pozostawiam bez wypasu do pierwszego pokosu, który zbieram (wczesnym latem zawsze są nadwyżki zielonki pastwiskowej do zagospodarowania). Proceder można powtórzyć po kilku latach. W pierwszym roku widać wyraźnie zmiany składu runi - pojawia się sporo roślin dwuliściennych, zwłaszcza tam, gdzie stara darń była mocniej zniszczona (rośnie bioróżnorodność), miejscami nieźle się przyjmują podsiewy. Już w drugim odroście wyraźnie zwiększa się udział traw "szlachetnych" (nie tylko tych z podsiewu) - one po prostu są bardziej konkurencyjne przy większej zasobności gleby. Generalnie wzrasta żyzność - więcej składników pokarmowych, więcej resztek organicznych stopniowo rozkładających się do próchnicy (wiązanie węgla), wyraźnie wyższa retencja glebowa (zwłaszcza widoczne w suche lata), bogatsza fauna glebowa. Plony wyraźnie rosną. Są też minusy i zagrożenia - jeśli "przegniemy" silnie wzrasta zakwaszenie, pojawiają się "chwasty" - u mnie najczęściej tzw. kobylak (trzeba wapnować i częściej kosić niedojady pastwiskowe). Poza tym presja dzików jest zdecydowanie większa. Uważam, że robię dobrą robotę prośrodowiskową i proklimatyczną - tylko dlaczego to wszystko jest nielegalne?
      • Ula2021-02-24 21:32:18
        Dlaczego to co robisz jest nielegalne? Tzn. co konkretnie jest tu nielegalne?
  • Zachpom2020-12-31 21:12:20
    Fajnie to brzmi, ale wydajność na poziomie 900kg/ha mnie nie rajcuje. Sory Panie Owieczka.
    • Głos rozsądku2021-01-01 08:41:48
      Ty to od razu byś chciał by uleciało z dwie tony , a potem palić zbożem w piecu bo tak mówi ekonomia
  • rolnik2020-12-31 16:13:29
    Jak będę miał tyle ha co on to też tak będę robił , pług już sprzedałem !

PISZESZ DO NAS Z ADRESU IP: 18.207.240.77
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum