Taką drogę przebył pan Kazimierz Licznerski gospodarujący we wsi Protowo w gminie Rychliki w woj. warmińsko-mazurskim. Rolnik przejął w 1989 r. od swoich rodziców gospodarstwo o powierzchni 29,54 ha. Było to, jak wspomina, gospodarstwo wielokierunkowe, w którym uprawiano kilka gatunków roślin oraz hodowano zarówno trzodę chlewną, jak i krowy mleczne. By się rozwijać, rolnik starał się dokupować ziemię w najbliższej okolicy. Jednak wzrost uzyskany w ten sposób był bardzo powolny. Kiedy więc w 1998 r. nadarzyła się okazja, wydzierżawił z zasobów AWRSP (Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa w 2003 r. przekształcona w Agencję Nieruchomości Rolnych) 400-ha gospodarstwo we wsi Gardeja. Był to krok ryzykowny, ale jak się okazało, słuszny, gdyż pozwolił na dalszy wzrost areału w późniejszym okresie. W roku 2001 udało się kupić gospodarstwo Protowo, które obecnie stanowi główną siedzibę rolników. W międzyczasie do prowadzenia gospodarstwa włączyli się synowie pana Kazimierza, Kamil i Sławomir. Areał również się zwiększył poprzez dokupienie gospodarstw we wsi Otłówek i Bęsia.

ORGANIZACJA T O PODSTAWA

Obecnie rolnicy gospodarują na prawie 3000 ha w trzech lokalizacjach i na stałe zatrudniają 10 osób. Dodatkowo w czasie żniw zatrudniani są pracownicy sezonowi. Tak szybki wzrost areału wymusił zmianę zarówno w sposobie uprawy, jak i w organizacji pracy. Jak mówi Kazimierz Licznerski, na maszynach oprócz pracowników pracuje zarówno on, jak i jego synowie. Syn Kamil dodaje, że zakupami części zamiennych do maszyn i kontrolowaniem ich bieżącego utrzymania zajmuje się on wraz z bratem Sławomirem. Chociaż, jak dodaje, tata zawsze rzuca okiem na końcowe zamówienie. Natomiast pan Kazimierz jest odpowiedzialny za zakupy nasion, nawozów oraz środków ochrony roślin. Wszyscy jednak przyznają, że większość decyzji dotyczących zakupu nowych maszyn i rozwoju gospodarstwa podejmują wspólnie. Odległości pomiędzy poszczególnymi gospodarstwami są dość spore, więc wypracowali system, w którym każde z gospodarstw jest niezależną jednostką z własnymi maszynami i pracownikami. Jeśli zachodzi taka potrzeba, to oczywiście maszyny są przerzucane pomiędzy gospodarstwami, w przypadku kombajnów zbożowych takie "przerzuty" pomiędzy gospodarstwami są czymś normalnym. Wynika to z faktu, że żniwa w poszczególnych gospodarstwach nie zaczynają się w tym samym czasie. Już jakiś czas temu rolnicy postawili - jeśli chodzi o te maszyny - na markę Claas. Obecnie użytkują dziewięć Lexionów od modelu 570 do 770, wszystkie wyposażone w rozrzutniki plew, niezbędne przy uprawie bezorkowej.

POSZUKIWANIE WYDAJNOŚCI

Początkowo, jak wspomina Kazimierz Licznerski, uprawa w gospodarstwie była tradycyjna i opierała się na wykorzystaniu pługa, potem następowało doprawianie oraz siew. Jednak wraz ze wzrostem areału pojawiały się coraz większe ograniczenia tej technologii. W pewnym momencie do uprawy i siewu zaczął być wykorzystany agregat oparty na bronie aktywnej. Jednak i ta technologia okazała się zbyt powolna po kolejnym zwiększeniu areału gospodarstwa. Początkowo, mniej więcej 15 lat temu, aby wyrobić się w terminach, rolnicy przestali wykonywać głęboką uprawę po rzepakach. Uprawiali tylko ściernisko raz lub dwa razy przy użyciu brony talerzowej i w tak przygotowaną glebę następował siew pszenicy. W roku 2008 pojawił się w gospodarstwie kultywator Horsch Tiger przeznaczony do głębokiej uprawy, po kilku próbach rolnicy odstawiali pług stopniowo na boczny tor i zastępowali go właśnie Tigerem. W roku 2010 kupili pług dłutowy Gasparto Atilla, który wykorzystali do zniszczenia podeszwy płużnej występującej na polach. Dało to duży wzrost plonów oraz zniszczenie miejsc z zastoiskami wodnymi - gleba została też napowietrzona i zaczęła "oddychać". Jak twierdzą, zniszczenie podeszwy to jeden z podstawowych zabiegów, jakie obecnie wykonują na świeżo zakupionych polach. Na działkach przywracanych do produkcji rolnej wykonują też w początkowym okresie orkę, żeby wyrównać teren.

JEDEN PRZEJAZD

Uprawa kultywatorem, mimo że szybka i efektywna, wymaga co najmniej dwóch przejazdów po polu, a przy takim areale i niewielkim zatrudnieniu każda zaoszczędzona godzina i niezużyty litr paliwa mają znaczenie. Kiedy więc na rynku pojawił się Horsch Focus, rolnicy zainteresowali się nim niemal od razu. Kilka razy byli na pokazach pracy, jeden z ich sąsiadów zaczął także używać takiej maszyny. W końcu sami zdecydowali się najpierw na pokazy, a następnie zakupili jedną z pierwszych wersji Focusa. Jak mówią, ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, gdyż jeszcze bardziej mogli uprościć technologię produkcji. Jak mówi Kamil Licznerski, przed zakupem Focusa do zasiana rzepaku w Protowie potrzebowali pięciu ciągników z operatorami. Obecnie on sam jednym zestawem - ciągnik plus agregat Focus - obsiewa 400 ha rzepaku na tych samych polach. (...)

W płodozmianie rolnicy sieją około 100 ha koniczyny na nasiona, jak mówią jest to roślina niskonakładowa i zostawia bardzo dobre stanowisko dla pszenicy ozimej.
W płodozmianie rolnicy sieją około 100 ha koniczyny na nasiona, jak mówią jest to roślina niskonakładowa i zostawia bardzo dobre stanowisko dla pszenicy ozimej.

Rzepak zasiany w technologii pasowej agregatem do uprawy pasowej Horsch Focus.
Rzepak zasiany w technologii pasowej agregatem do uprawy pasowej Horsch Focus.

Przed zakupem Focusa przy siewie rzepaku było potrzebnych pięć ciągników, obecnie jeden jest w stanie zasiać ten sam areał.
Przed zakupem Focusa przy siewie rzepaku było potrzebnych pięć ciągników, obecnie jeden jest w stanie zasiać ten sam areał.

Rolnicy posiadają dziewięć kombajnów Claas Lexion, jak mówią priorytetem dla nich jest jak najszybsze wykonanie żniw.
Rolnicy posiadają dziewięć kombajnów Claas Lexion, jak mówią priorytetem dla nich jest jak najszybsze wykonanie żniw.

Rzepak zasiany pasowo lepiej radzi sobie z suszą dzięki lepiej rozwiniętym korzeniom.
Rzepak zasiany pasowo lepiej radzi sobie z suszą dzięki lepiej rozwiniętym korzeniom.

Dzięki długoletniej uprawie bezorkowej w profilu glebowym nie ma granic pomiędzy poszczególnymi warstwami gleby.
Dzięki długoletniej uprawie bezorkowej w profilu glebowym nie ma granic pomiędzy poszczególnymi warstwami gleby.

Więcej na ten temat przeczytacie w magazynie Farmer 1/12019 w strefie "Bez Pługa".