Z jednej strony zerwane ściernisko ogranicza parowanie wody z gleby, z drugiej szybko wymieszane z glebą resztki pożniwne szybciej się mineralizują dostarczając uprawie następczej cennych składników pokarmowych. Warunek – jest wilgoć, a tej jak wiemy wyjątkowo w tym roku brakuje.
Z powodu przesuszenia gleby, rolnicy z regionów posusznych narzekają na problemy z uprawą ścierniska.

Niezależnie od wyboru narzędzia uprawowego, elementy robocze prawidłowo nie pracują, głębokość pracy w tak suchej glebie nie jest zachowana, dochodzi do nierównomiernego zrywania ścierniska. Sytuacja jest trudniejsza na polach, gdzie słoma zbożowa nie została sprasowana i zebrana w postaci bel.

W tak suchych warunkach resztki słabo się kruszą i kiepsko mieszają z glebą. Brak wody na długo uniemożliwi ich rozłożenie. Istnieje zatem wysokie ryzyko, że zrobi się efekt tzw. słomianej maty, która utrudni wschody i absorbować będzie resztki wilgoci. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko w kontekście kiełkowania nasion roślin uprawy następczej.

W przypadku stosowania azotu na słomę, może z kolei dochodzić do ogromnych strat zastosowanego azotu (na skutek ulatniania się amoniaku). Lepszym wyjściem wydaje się być w tej sytuacji zastosowanie wapna.

Co więcej obarczony jest także dużym ryzykiem niepowodzenia wysiew międzyplonów (przypadek uprawa ścierniska z równoczesnym ich wysiewem). W tak suchych warunkach rośliny mogą po prostu nie wschodzić.

Uprawiając tak suche ściernisko notuje się także większe zużycie paliwa oraz zużycie elementów roboczych.

A jakie są Wasze rady w tym zakresie? Czekanie na deszcz, którego w prognozach długoterminowych nie widać, to raczej kiepskie rozwiązanie.