Zarówno w praktyce rolniczej, jak i licznych badaniach naukowych obserwacje rozwoju chwastów w uprawie bezorkowej, pasowej czy zerowej bywają skrajnie odmienne. Ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii jest właściwie niemożliwe.

Nieorane, czyli zachwaszczone?

Wiele eksperymentów polowych potwierdza fakt zwiększenia liczebności chwastów w uprawach zakładanych w technologiach bezpłużnych. Intensywność rozwoju chwastów zależy głównie od dwóch czynników – glebowego banku nasion i konkurencyjności roślin uprawnych. O konkurencyjności roślin uprawnych względem chwastów decyduje szereg elementów agrotechniki, od doboru odmiany po ochronę i nawożenie. W technologiach bezorkowych na początkowych etapach rośliny mogą rozwijać się gorzej np. na skutek niższej temperatury gleby czy utrudnionych wschodów przez dużą ilość resztek pożniwnych, co daje przewagę gatunkom niepożądanym.

Nasiona chwastów zlokalizowane w górnej warstwie gleby z uwagi na dogodne warunki do kiełkowania są głównym źródłem zachwaszczenia upraw. Wyższość płużnej uprawy roli w tym przypadku polega na przemieszczaniu nasion chwastów w głąb warstwy ornej, zaś rezygnacja z zabiegu orki doprowadza do ich nagromadzenia w wierzchniej warstwie gleby. W uprawie zerowej, która zakłada brak jakiegokolwiek mechanicznego mieszania gleby, zdecydowana większość nasion chwastów znajduje się na głębokości do 5 cm, a w uprawie bezorkowej zwykle do 15 cm. Powyżej tych głębokości zasobność glebowego banku nasion gwałtownie spada. W przypadku tradycyjnej uprawy płużnej nasiona chwastów zlokalizowane są na 20-25 cm głębokości.

Zasobność glebowego banku nasion oraz konkurencyjność roślin uprawnych znajdują swoje odzwierciedlenie w parametrze, który gołym okiem możemy dostrzec na polu – liczbie chwastów/m2. Dowodem na drastyczne różnice między tradycyjną a bezorkową uprawą mogą być badania Sekutowskiego (2007), które wykazały wzrost zachwaszczenia pod wpływem stosowania uproszczeń uprawowych o 18,8 do nawet 76,9 proc. Przyjmuje się również, że uprawa bezpłużna sprzyja ekspansji uciążliwych chwastów wieloletnich (jedno- i dwuliściennych) oraz rocznych jednoliściennych. Może to doprowadzić do wzrostu nakładów na chemiczną ochronę upraw, a z perspektywy stale kurczącego się asortymentu dopuszczonych do stosowania substancji czynnych oraz proekologicznego kierunku polityki rolnej w Unii Europejskiej znacznie utrudnić skuteczną ochronę herbicydową.

Każdy medal ma dwie strony

Zarówno naukowcy, jak i praktycy zaznaczają, że problem zwiększonego zachwaszczenia nie jest regułą, a jeśli już występuje, to nie jest trwały i stosunkowo łatwo go wyeliminować. Wzrost zachwaszczenia pól dotyczy przede wszystkim pierwszych lat po odstawieniu pługa – tzw. okresu przejściowego – po czym presja chwastów stabilizuje się na pierwotnym lub nawet niższym poziomie. Może to wynikać z faktu, iż po zaprzestaniu orki nasiona nie są wydobywane z głębszych warstw gleby w kolejnych latach. Jednocześnie systematyczne zwalczanie występujących już chwastów doprowadzi z czasem do zmniejszenia puli nasion chwastów w górnej warstwie gleby. W tym celu praktycy w okresie między żniwami a siewem rośliny następczej starają się sprowokować jak największą liczbę nasion chwastów do kiełkowania, np. poprzez płytką uprawę broną talerzową czy broną mulczową, a następnie niszczą skiełkowane chwasty chemicznie bądź mechanicznie. Ochrona herbicydowa w okresie wegetacji roślin uprawnych nie różni się w dużym stopniu od strategii obieranych w tradycyjnym systemie uprawy. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nie wykazano różnic w skuteczności chwastobójczej herbicydów powschodowych, istnieją natomiast doniesienia z praktyki o zmniejszonej skuteczności herbicydów doglebowych w uprawie uproszczonej. Zlokalizowanie nasion chwastów w wierzchniej warstwie gleby wpływa na szybszą ich degradację na skutek oddziaływania warunków atmosferycznych lub choćby żerowania zwierząt, np. ptaków. Obecność mulczu na powierzchni gleby lub wysiew międzyplonów nie tylko zagłuszają chwasty, ale mogą także wykazywać działanie allelopatyczne.

Prawidłowa uprawa bezorkowa często wymaga wypracowania zupełnie nowego podejścia do agrotechniki w gospodarstwie. Najistotniejszym jej elementem powinien być odpowiedni płodozmian, który ma niebagatelne znaczenie także z punktu widzenia zachwaszczenia. Zróżnicowane zmianowanie nie tylko ogranicza liczebność i kompensację chwastów, ale także ułatwia ich chemiczne zwalczanie. Warto także podkreślić, że negatywna reakcja roślin uprawnych i stanowiska na monokulturę jest silniejsza w technologiach bezpłużnych niż tradycyjnych. W badaniach Szymankiewicza i wsp. (2003) liczebność chwastów w uprawie uproszczonej wynosiła w monokulturze 107,3 szt./m2, a w płodozmianie już tylko 28 szt./m2.

Zdaniem eksperta Prof. IUNG-PIB dr hab. Janusz Smagacz, Zakład Systemów i Ekonomiki Produkcji Roślinnej, Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa–Państwowy Instytut Badawczy

Systemy bezorkowej uprawy to nie tylko zamiana pługa na inne narzędzia i maszyny – musimy także posiąść odpowiednią wiedzę i dostosować agrotechnikę. Chwasty były, są i będą, ważne jednak, by zachwaszczenie nie przekraczało progów, powyżej których zakłóca wzrost i rozwój roślin uprawnych i negatywnie wpływa na uzyskiwane plony. Kilka rad dla rolników:

  • systemu uprawy roli nie powinno zmieniać się wtedy, gdy na polach obserwujemy duże zachwaszczenie – lepiej jest najpierw doprowadzić stanowisko do odpowiedniej kultury rolnej, także pod kątem płodozmianu, a dopiero później upraszczać uprawę;
  • ważne jest stosowanie kwalifikowanego materiału siewnego – daje większą pewność co do czystości wysiewanych nasion (braku nasion chwastów w materiale siewnym);
  • wszelkie działania agrotechniczne powinny dążyć do zapewnienia roślinom uprawnym jak najlepszej kondycji, co przełoży się na większą ich konkurencyjność względem chwastów.