Wszystko to jest głównie pokłosiem wyjątkowo ciepłej zimy. Styczeń był najcieplejszym w historii. W Europie termometry wskazywały średnio o 3°C więcej niż przeciętnie w styczniu w latach 1981–2010. Równie ciepły był luty, choć ten przyniósł nieco więcej opadów. Pomimo to w wielu regionach, zimą nie zostały tuzupełnione po latach suszy poważne deficyty wody.

W związku z powyższym nasuwa się kilka wniosków i obaw. Zastanawiamy się jakie czekają nas tego następstwa. A wygląda na to że będą one dotkliwe. Specjaliści oceniają, że jeśli sytuacja się drastycznie nie zmieni to możemy mieć najsilniejszą od pięćdziesięciu lat suszę. Dla stycznia 2020 roku w wielu regionach kraju dane wskazują na niską wilgotność gleby – poniżej 40 proc., a miejscami nawet poniżej 35 proc. (w profilu na głębokości poniżej 1m).

Problemy nabierają nieznanej do tej pory skali. Oziminy wegetowały przez całą praktycznie zimę. Rzepak miejscami nawet strzelił w pęd, długo głodował. Na szczęście wcześniej mógł zostać zasilony azotem i z możliwości tej skorzystali liczni producenci tej uprawy.

Zboża są silnie porażone przez choroby, często nadmiernie zagęszczone. Chwasty osiągnęły bardzo zaawansowane fazy rozwojowe. Przeżyły nawet gatunki jare (w tym samosiewy gorczycy, owsa czy jęczmienia jarego), które z reguły przemarzały przez okres zimy i na wiosnę nie stanowiły zagrożenia. Szkodniki grasowały nawet w okresie zimowym. Masowe ich pojawy, w dobie kurczących się substancji czynnych, mogą zabierać lwią część wypracowanego wcześniej plonu.

Co to wszystko może oznaczać w praktyce rolniczej? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Z pewnością czeka nas sezon pełen nowych wyzwań, w którym nie raz będziemy zmuszeni postąpić inaczej niż w latach poprzednich. Wyzbyć się musimy przyzwyczajeń i rutyny w działaniu bo ona może zgubić. W rolnictwie musimy działać elastycznie, bo do tego nas zmusza zmieniający się klimat.

Jak postępować, w tym sezonie? Myślę, że nikt nie da jednoznacznej odpowiedzi w tym zakresie. Na pełne wnioski musimy poczekać aż do żniw. Wówczas wspólnie będziemy mogli odpowiedzieć co było błędem, a co dobrą decyzją.