Chowacze łodygowe zimują jako dorosłe chrząszcze na polach, na których wcześniej uprawiano rośliny kapustowate. Jako pierwszy i głównie w południowych rejonach kraju pojawia się chowacz granatek – w sprzyjających warunkach nawet już pod koniec lutego, a masowo przy wzroście temperatury mierzonej przy gruncie do ok. 12°C. Samice granatka składają jaja u nasady młodych roślin, a larwy po wylęgu wgryzają się do pędów i szyjki korzeniowej. Uszkodzone przez larwę pędy i ogonki liściowe łamią się, a szyjka korzeniowa często gnije, wtórnie porażona przez sprawców chorób. Jednak najgroźniejszym z chowaczy łodygowych w rzepaku ozimym jest chowacz brukwiaczek uszkadzający rzepak głównie w zachodnich rejonach kraju. Występuje corocznie i powszechnie i zwykle pojawia się na plantacjach, gdy temperatura gleby wzrośnie do 5-7°C, a masowo przy wzroście temperatury powietrza do 10-12°C. Samice brukwiaczka składają jaja w wygryzione otwory w młodych pędach, często u podstawy stożka wzrostu. Żerowanie larw wewnątrz łodygi prowadzi do zahamowania wzrostu rośliny, łodyga jest spłaszczona, popękana i często wygięta. Kilka dni po brukwiaczku pojawia się kolejny groźny gatunek, zwłaszcza w rejonach zachodnich – chowacz czterozębny. W zależności od warunków pogodowych ma to miejsce zwykle na przełomie marca i kwietnia, jednak jego nalot może być rozciągnięty w czasie i trwać nawet do początku kwitnienia roślin. Samice chowacza czterozębnego składają jaja w wygryzione otwory w ogonkach liściowych i nerwach głównych. Larwy z czasem przemieszczają się do łodygi, w której drążą chodnik w kierunku korzenia. W ten sposób uszkodzona roślina rośnie słabiej, jej liście żółkną i więdną. Łodyga rośnie prosto, jednak wydrążony wewnątrz chodnik często powoduje jej złamanie pod wpływem naporu wiatru i deszczu.

Walka z chowaczami może być trudna

Ważnym aspektem integrowanej ochrony rzepaku przed szkodnikami jest wykorzystanie w pierwszej kolejności metod niechemicznych. W przypadku chowaczy łodygowych wiosenne działania prewencyjne powinny uwzględniać ograniczenie zachwaszczenia oraz zbilansowane nawożenie umożliwiające optymalny wzrost roślin i szybką regenerację ewentualnych uszkodzeń. Natomiast decyzja o chemicznym zwalczaniu chowaczy, jak i innych szkodników, musi opierać się na realnym zagrożeniu plantacji. W ochronie chemicznej kluczową rolę pełni systematyczny monitoring własnej plantacji, ponieważ tylko w taki sposób można precyzyjnie ustalić moment pojawu danego szkodnika i fakt przekroczenia przez niego progu szkodliwości. W przypadku chowaczy łodygowych sprawdzoną metodą monitoringu są żółte naczynia, które powinno się umieszczać po każdej stronie pola już pod koniec lutego w odległości ok. 20 m od brzegów uprawy, najlepiej po każdej stronie.

Gdy chowacze przekroczą próg

Między innymi na wynikach odłowów w żółte naczynia bazują progi szkodliwości, które dla chowacza brukwiaczka wynoszą 10 chrząszczy w żółtym naczyniu w ciągu 3 dni lub 2 do 4 chrząszczy na 25 roślinach, a dla chowacza czterozębnego 20 chrząszczy w żółtym naczyniu w ciągu 3 dni lub 6 chrząszczy na 25 roślinach. Skuteczność chemicznego zwalczania szkodników zależy przede wszystkim od właściwego terminu zabiegu (zanim samice zdążą złożyć jaja), zastosowanego insektycydu oraz, co istotne przy zmiennej pogodzie wiosennej – optymalnej temperatury jego działania. Insektycydy należy stosować w miarę możliwości przemiennie, aby ograniczyć powstanie odporności lokalnych populacji szkodników – z uwzględnieniem zakresu ochrony w poprzednich sezonach. Niektóre insektycydy zarejestrowane do zwalczania chowacza czterozębnego ograniczają także wcześnie nalatującego słodyszka rzepakowego. Środki ochrony roślin z upływającym terminem ważności zezwolenia mają datę unieszkodliwiania, przechowywania i stosowania, wskazującą okres na zużycie istniejących zapasów, dlatego należy je na bieżąco sprawdzać w aktualnym Rejestrze Środków Ochrony Roślin MRiRW.

Łączyć z głową

W agrotechnice rzepaku coraz częściej stosuje się zabiegi łączone, co jest zjawiskiem korzystnym z punktu widzenia ochrony integrowanej – chyba że zapisy w etykietach wyraźnie tego zakazują. Mniejsza liczba przejazdów to oszczędność paliwa, czasu, robocizny oraz ograniczenie ugniatania gleby i mechanicznych uszkodzeń roślin. Łączne stosowanie agrochemikaliów to także możliwość szybkiego wykonania prac spiętrzonych w wyniku niekorzystnych warunków pogodowych lub innych czynników. Badania wskazują na jeszcze jedną korzyść takich zabiegów – zastosowanie niektórych środków ochrony roślin z nawozami dolistnymi zwiększa ich skuteczność i czas działania. W nowoczesnych technologiach produkcji rzepaku istnieje możliwość łącznego zwalczania szkodników wiosennych (w tym chowaczy łodygowych) także z ochroną fungicydową. Zabieg łącznego stosowania agrochemikaliów można przeprowadzać wyłącznie wtedy, gdy spełnione są kluczowe warunki: terminy zwalczania agrofagów oraz terminy dolistnego dokarmiania roślin są zbieżne, temperatura powietrza nie przekracza 20°C, a względna wilgotność powietrza wynosi powyżej 60 proc., dzień jest pochmurny, ale rośliny są całkowicie osuszone z deszczu lub rosy, mają dobry turgor i są zdrowe, zarówno przed, jak i po zabiegu nie wystąpiły przymrozki, a zabieg wykonano wieczorem po zakończeniu oblotu przez pszczoły. Przy sporządzaniu mieszanin istotna jest kolejność wprowadzania preparatów do roztworu, również z uwzględnieniem ich formulacji. Najlepiej opierać się na już opublikowanych rozwiązaniach i nie eksperymentować samemu, ponieważ błędy mogą powodować zmiany właściwości fizykochemicznych roztworu, a w następstwie – uszkodzenia roślin czy zatkanie dysz opryskiwacza. Pamiętać należy, że odpowiedzialność w przypadku użycia łączonych zabiegów ponosi osoba stosująca takie rozwiązanie w swoim gospodarstwie.