Odwiedziliśmy nietuzinkowego rolnika, który postanowił hodować zwierzęta w pełnej harmonii z przyrodą, osiągając przy tym znakomite efekty i poprawiając żyzność gleby, na której przyszło mu gospodarować. Tomasz Jakiel nie ma korzeni rolniczych, a z wykształcenia jest inżynierem telekomunikacji. Obecnie pracuje w Irlandii, gdzie spędza dwa tygodnie, by potem przez tydzień pracować na swojej farmie. Gdy go nie ma, gospodarstwem zajmuje się żona wraz z córkami. Jeśli potrzeba męskiej ręki, pomaga sąsiad. Gospodarstwo to 18 ha łąk znajdujących się w gminie Zabór, położonej w województwie lubuskim. Gleba w 60 proc. należy do klasy IV, reszta to klasa V i VI.

INŻYNIER - ROLNIKIEM

Pan Tomasz mówi, że rolnikiem został zupełnie przypadkiem. Kilkadziesiąt lat temu podczas jednego ze swoich pobytów w USA znajomy namówił go, by pojechał na wykład rolnika, który mówił o życiu biologicznym w glebie i współpracy z naturą. Podobało mu się, ale jak mówi, nie myślał o tym przez prawie dekadę. W 2014 r. udało mu się kupić pierwszy kawałek ziemi, który początkowo kosił tylko co roku. Jednak, jak sam twierdzi, zawsze stara się zadawać sobie pytanie, co będzie robił za 10 lat. Postanowił więc razem z żoną, że zostaną rolnikami, takimi z prawdziwego zdarzenia, którzy hodują zwierzęta. Urzekło go, że "w rolnictwie jak masz dobry produkt, to zawsze go sprzedasz, niezależnie od tego, jak długo jesteś na rynku". (...)

WIEDZA TO PODSTAWA

Początkowo w gospodarstwie miały być hodowane daniele, jednak po wizycie na jednej z farm razem z żoną doszli do wniosku, że nie poradzi sobie ona z tymi zwierzętami podczas jego nieobecności. Ich wybór padł więc na angusy czerwone, głównie dlatego, że są bardzo spokojne, nie mają rogów, mają małe wymagania bytowe i są prawie bezobsługowe. Pan Tomasz zgłębiał różne metody chowu bydła. Postanowił do minimum ograniczyć ilość pracy potrzebnej do obsługi zwierząt oraz do maksimum współpracować z naturą, aby z jednej strony osiągnąć jak najwięcej korzyści, a z drugiej wydawać jak najmniej środków finansowych na pasze czy nawozy. Czyta sporo książek po angielsku i ogląda wykłady na Youtube, z których dowiaduje się, jak gospodarować w zgodzie z naturą. Podkreśla, że dzięki temu zdobył bardzo dużo wiedzy teoretycznej oraz praktycznej, a także mógł ustrzec się części błędów czekających n a nowicjuszy.

Tuż po zakupie większą część powierzchni łąk pokrywał sit.
Tuż po zakupie większą część powierzchni łąk pokrywał sit.

 

Dzięki systematycznemu wypasowi połączonemu z bale grazing zwierzęta pomogły zmienić skład runi bez użycia nawozów sztucznych oraz nasion z zakupu
Dzięki systematycznemu wypasowi połączonemu z bale grazing zwierzęta pomogły zmienić skład runi bez użycia nawozów sztucznych oraz nasion z zakupu

ZASADY DOBREJ UPRAW Y

We wszystkich publikacjach zasady przyjaznej uprawy gleby powtarzały się, więc rolnik wynotował je sobie w punktach i stara się ściśle ich przestrzegać.

Ogranicz uprawę gleby zarówno mechaniczną, jak i chemiczną. Jak podaje jeden z autorów książki, jeden przejazd talerzówki zabija 80 proc. życia glebowego, kolejny podaje, iż najważniejszym pierwiastkiem w glebie jest węgiel, gdyż to on wchodzi w skład wszystkich organizmów żywych, które się w niej znajdują. "Rolnicy z niskim poziomem materii organicznej w glebie muszą zdać się na zasilanie roślin nawozami sztucznymi, by osiągnąć efekt, który kiedyś natura wykonywała za darmo".

Gleba powinna być jak najdłużej okryta. Okrycie przynosi szereg korzyści, podczas deszczu energia kropli rozbija się o warstwę mulczu. Przy temperaturze gleby wynoszącej 21 C° - 100 proc. wilgoci, która się w niej znajduje, zostaje użyte do wzrostu roślin, a już przy 38 C° tylko 15 proc.

Rośliny okrywowe powinny składać się z wielu gatunków. Różne gatunki roślin wspierają się nawzajem, nawet jeśli jest to dla nas niewidoczne gołym okiem. Poszczególne rośliny mają różne systemy korzeniowe i różne wymagania co do warunków wzrostu, dzięki czemu mieszanka roślin zawsze będzie miała lepszy wzrost niezależnie od warunków pogodowych.

Utrzymuj żywe korzenie jak najdłużej - pompują one składniki pokarmowe niezbędne dla życia glebowego, a one dostarczają składniki niezbędne do wzrostu roślin.

Włączenie do gospodarstwa żywych zwierząt, które dostarczają glebie składników pokarmowych i bakterii, a także mają wpływ na rozwój poszczególnych roślin. W gospodarstwie Jakiela krowy zjadają trawę, kozy wyjadają chwasty, a kury "czyszczą" glebę z części nasion i roślin oraz insektów.

BALE GRAZING PO POLSKU

Rolnik od początku wyszedł z założenia, że zwierzęta mają być jak najmniej obsługowe. Jego hasłem jest sformułowanie "To nie ja mam obsługiwać zwierzęta, tylko zwierzęta mają pracować dla mnie". Jeszcze przed pojawieniem się angusów w gospodarstwie jego teren został podzielony na kilkanaście kwater o powierzchni ok. 0,4 ha każda. Każdą kwaterę można zamknąć, by zwierzęta nie miały na nią wstępu i z każdej można dojść do wiaty, w której znajduje się schronienie przed złymi warunkami atmosferycznymi. Znajdują się tam lizawki, a zimą dostęp do wysokoenergetycznej paszy takiej, jak melasowane wysłodki buraczane. Zwierzęta przez cały rok przebywają pod gołym niebem. Zimą rolnik stosuje amerykańską metodę bale grazing, która polega na udostępnianiu bydłu całych bel siana i słomy pod gołym niebem. Bele rozkłada się równomiernie po powierzchni kwatery, tak aby pokryć całą jej powierzchnię niezjedzonymi przez bydło resztkami siana lub słomy. Obecnie stado liczy 31 sztuk i co 4 dni trzeba im dowieść 6 bel paszy. Gdy miejsce na jednej kwaterze się kończy, krowy są przeganiane na kolejną. Około 15 proc. niezjedzonej paszy pomieszanej z odchodami stanowi wartościowy nawóz, z którego korzystają rośliny. W gospodarstwie na łąkach, na których pierwszy raz zastosowano bale grazing, zniknęło większość roślin situ, którymi pokryte były łąki, pojawiła się za to koniczyna i lepsze gatunki traw. Całe siano i słoma pochodzą z zakupu zewnętrznego i na pole dowożone się Nissanem Navara, który współpracuje ze specjalnie skonstruowanym wózkiem i w zasadzie są to jedyne maszyny używane w gospodarstwie. (...)

ZMIANY

Jak mówi rolnik, dzięki nowoczesnemu zarządzaniu na polach, na których został zastosowany bale grazing oraz wypas zwierząt, pojawiła się koniczyna oraz bardziej szlachetne gatunki traw. Pojawiły się również dżdżownice oraz żuki gnojowe, które wypełniają tunele odchodami zwierząt. Dzięki temu wzrasta żyzność gleby. Pojawiło się także mnóstwo pajęczyn, które świadczą o dużej liczbie różnych insektów zasiedlających pastwisko. Rolnik nie wydaje żadnych pieniędzy na nawozy sztuczne, cały wzrost traw bazuje na nawozie naturalnym pozostawionym przez zwierzęta. Nie wykonuje żadnych badań gleby, ale obserwuje ją. Jeżeli "krowi placek" leży przez kilka miesięcy w niezmienionym kształcie, oznacza to, iż w glebie jest mało życia biologicznego. Zaobserwował, że okres rozkładu na jego polach zmniejsza się. Wszystko, co dzieje się na farmie, udostępnia i omawia na swoim kanale Lubuskie Angusowo w serwisie Youtube.

Artykuł ukazał się w magazynie Farmer 5/2019 w strefie "Bez Pługa".