Połączenie w jednym gospodarstwie ekologii, bezorkowych metod uprawy oraz rolnictwa regeneratywnego to nie lada wyzwanie. Ta sztuka udała się bohaterom naszego reportażu z tego numeru. Jednak ta decyzja nie była łatwa i wymagała postawienia wszystkiego na jedną kartę.
Kolin
Wizytówka gospodarstwa
- Miejscowość: Kolin, woj. zachodniopomorskie
- Powierzchnia: 42 ha
- Gleba: 95 proc. IVb, reszta należy do klasy III i VI
- Produkcja roślinna: nostrzyk, orkisz, warzywa, mieszanka zbożowo strączkowa
Tym razem gościliśmy u Agaty i Piotra Kowalskich, którzy gospodarują we wsi Kolin w gminie Dolice, w woj. zachodniopomorskim. Piotr pochodzi z rodziny rolniczej i gospodarowanie na własny rachunek rozpoczął w roku 2005, kiedy to przejął gospodarstwo o powierzchni 36 ha od swoich rodziców. W 2014 r. dołączyła do niego Agata i od tego czasu pracują wspólnie, a powierzchnia ich gospodarstwa wynosi obecnie 42 ha. Do 2018 r. gospodarstwo pracowało w systemie konwencjonalnym, a głównymi uprawami na polach były zboża oraz burak cukrowy. Gleba na polach rolników należy w 95 proc. do klasy bonitacyjnej IVb, reszta to grunty zarówno III, jak i V klasy. Dużo szkód na polach sprawia dzika zwierzyna, gdyż ponad połowa pól rolników bezpośrednio sąsiaduje z lasem.
Ostrzeżenia na etykietach
Pierwsze wątpliwości co do pracy w systemie rolnictwa konwencjonalnego pojawiły się u Kowalskich, kiedy na etykietach niektórych stosowanych środków ochrony roślin przeczytali, że dana substancja może wywoływać raka. Kolejne wątpliwości przyszły, gdy po rozpoczęciu w 2015 r. hodowli królików na własne potrzeby na workach z gotową paszą przeczytali informację, że na dwa tygodnie przed ubojem należy odstawić tę paszę i zastąpić inną. Postanowili więc całkowicie zrezygnować z zakupu paszy dla królików i od początku do końca żywić je paszami naturalnym – ta sztuka się udała. Rolnicy zaczęli więc liczyć i okazało się, że rocznie na środki ochrony roślin oraz nawozy i pasze z zakupu wydają 50-70 tys. zł. Zaczęli się zatem zastanawiać, co i jak mogliby zmienić, by przejść w swoim gospodarstwie na bardziej przyjazne środowisku metody gospodarowania. Stopniowo zmniejszali ilość używanej chemii i nawozów, zmienili również płodozmian i pozbyli się z niego buraka cukrowego, w której to uprawie stosowali najwięcej chemii.
Przejście na ekologię
W końcu w 2018 r. całkowicie odeszli od stosowania chemii, ale przez dwa lata nie występowali o uzyskanie certyfikatu ekologicznego. Staranie się o niego rozpoczęli dopiero w 2020 r. Obecnie gospodarstwo jest w okresie konwersji, a pełny certyfikat ekologiczny uzyska po żniwach w 2022 r. Jak podkreślają rolnicy, pierwszy rok certyfikacji był dla nich bardzo trudny, gdyż popełnili szereg błędów. Część z nich wynikała z niewiedzy, a część z niekorzystnego splotu zdarzeń, jak na przykład opóźniona o 1,5 miesiąca z powodu pandemii COVID-19 dostawa chwastownika. Kiedy przyjechał, chwasty były już nie do zwalczenia przy jego użyciu. Dodatkowo zmienili płodozmian – 75 proc. areału zostało obsiane nostrzykiem białym, reszta trawami, lucerną oraz mieszanką zbożowo-strączkową. W wyniku błędów zebrane plony paszy były niskie i rolnicy musieli kupić pasze ekologiczne z zewnątrz, co znacznie obciążyło budżet gospodarstwa. Jednak kolejny rok był już znacznie lepszy. Chwasty udało się zwalczyć mechanicznie, plony były dużo lepsze, a pola zostały dobrze przygotowane do siewu kolejnych roślin.
Nostrzyk – fabryka azotu
W pierwszym roku konwersji 75 proc. areału zostało obsiane nostrzykiem białym. Rolnicy wybrali tę roślinę, ponieważ nostrzyk bardzo dobrze sprawdza się jako roślina odtruwająca glebę z pozostałości szkodliwych substancji. Jest to roślina dwuletnia należąca do rodziny bobowatych. W pierwszym roku roślina rozwija system korzeniowy, który osiąga długość 2,5 m. W kolejnym roślina wydaje plon. Nostrzyk, jak wszystkie bobowate, dzięki współpracy z bakteriami brodawkowymi wiąże azot z powietrza. Ilość tego azotu szacuje się na ok. 150-200 kg w każdym roku uprawy. Natomiast jeśli wsiewamy go w roślinę główną, a potem zostawiamy do siewu następnej rośliny, to zostawia on w glebie od 200 do 300 kg azotu. Jest idealną rośliną na wsiewkę, gdyż nie stanowi konkurencji dla rośliny głównej – przed jej zbiorem znajduje się w jej dolnych partiach, a dopiero po zebraniu rośliny głównej rozwija się intensywnie. Piotr podkreśla, że w pierwszym roku tej uprawy popełnił błąd, siejąc nostrzyk zbyt późno. Tymczasem wschody są długie (trwają miesiąc), a rośliny początkowo mają bardzo wolne tempo wzrostu. W pierwszym roku niemal całkowicie zarosły go chwasty. Po skoszeniu całości rośliny nostrzyka rozwijały się normalnie i wydały w kolejnym roku dobry plon. W płodozmianie w pierwszym roku po nostrzyku będzie wysiewany orkisz lub mieszanka (jęczmień jary, pszenica jara, owies, groch). W kolejnym to samo, ale już z dodatkiem nostrzyka, by mógł się rozwinąć. Dzięki temu płodozmian będzie prawidłowy, a bilans materii organicznej w glebie się zwiększy.
Dbałość o glebę
Piotr Kowalski podkreśla, że aby nie zniszczyć tego, co przez dwa lata zbuduje nostrzyk na swoich polach, stosuje uprawę bezorkową. Po nostrzyku wykonuje płytkie talerzowanie, a następnie wiosną – kolejny przejazd broną talerzową zagregowaną z kultywatorem zębowym i wałami strunowymi. Dzięki temu niszczy chwasty i przygotowuje glebę do siewu. Sam siew wykonuje także agregatem talerzowym, ale tym razem zagregowanym z siewnikiem mechanicznym. Rolnicy zgodnie podkreślają, że w idealnym systemie regeneratywnym niezbędne jest wypas zwierząt na polach, jednak w ich przypadku z uwagi na rozłóg pól nie jest to wszędzie możliwe. Dodają także, że zostało naukowo udowodnione, iż w momencie rozpoczęcia przez rolników intensywnej uprawy gleby do atmosfery przedostają się znaczne ilości węgla w postaci CO2.
Samowystarczalność i wolność
Obecnie w gospodarstwie utrzymywane są kury i owce w systemie wolnowybiegowym, kwaterowym oraz króliki. Zapewniają one samowystarczalność pod względem żywieniowym, jak również pomagają w prawidłowym obiegu materii w gospodarstwie. Stanowią również źródło przychodów, ponieważ jaja oraz mięso są sprzedawane w systemie RHD tym, którzy cenią dobrą jakościowo żywność. Rolnicy cały czas się uczą i jako źródło wiedzy najwyżej cenią sobie Internet, który umożliwia im również kontakty z innymi rolnikami ekologicznymi z kraju i zagranicy, co pozwala zdobywać wiele interesujących informacji od praktyków. Sami rolnicy również dzielą się wiedzą poprzez swój kanał Bio Farma Kolin w popularnym serwisie internetowym z filmami.
Agata i Piotr Kowalscy kilka lat temu postanowili zmienić swój sposób gospodarowania. Gospodarstwo przestawili na produkcję ekologiczną, wprowadzili kwaterowy wypas zwierząt, takich jak kury i owce. Na polach, by bardziej zadbać o glebę, zdecydowali się na uprawę bezorkową. Postanowili również rozpocząć sprzedaż produkowanej w gospodarstwie żywności w ramach systemu RHD.