Obserwując krajobrazy miast, wsi i miasteczek w Polsce mamy wrażenie, że problem porzuconych w rowach i na poboczach śmieci można uznać za międzynarodowy. Trudno zrozumieć przyczyny tego zjawiska, kosze na śmieci są wszak wynalazkiem znanym nie od dziś, a zalegające w niewłaściwych miejscach odpady nie są ani estetyczne, ani korzystne dla środowiska. Ten problem jest szczególnie uciążliwy na obszarach wiejskich, gdzie przeróżne papierki, butelki czy puszki "zdobią" łąki, pola czy zieleń przy posesjach.

Zmęczony takim stanem rzeczy rolnik z Wielkiej Brytanii, Tom Martin, powiedział "dość" takiemu stanowi rzeczy. Farmer był zmęczony koniecznością ciągłego uprzątania cudzych śmieci, zwłaszcza tych, które pochodzą z opakowań na wynos znanej, międzynarodowej sieci restauracji fast-food. Za buntem Toma Martina kryją się nie tylko względy estetyczne, ale także te bardziej poważne.

- Odpady porzucone na terenach wiejskich są bardzo niebezpieczne dla pasącego się bydła. Czasem wystarczy jeden odpadek, by zagrozić zdrowiu, a nawet życiu zwierząt - zaznaczył rolnik.

Farmer wpadł na ciekawy pomysł i poprzez portale społecznościowe wystosował apel do fast-food'a. Rozwiązanie wydaje się stosunkowo proste: restauracje miałyby odczytywać numery rejestracyjne aut osób, które składają zamówienia z samochodów poprzez tzw. drive-through.

- Nadruki można wykonywać tuszem ultrafioletowym, by chronić wrażliwe dane. Jednocześnie w razie potrzeby możliwe będzie rozpoznanie "sprawcy" - tłumaczy Tom Martin.

Rolnik wyraził nadzieję, że sama świadomość, iż zamawiający nie są anonimowi, zniechęci do bezmyślnego wyrzucania opakowań po posiłku przez okno samochodu.

Apel farmera wzbudził ogromny entuzjazm wśród użytkowników mediów społecznościowych. Niestety sieć restauracji, będąca adresatem odezwy, nie wykorzystała pomysłu Martina, choć od jego przedstawienia miną zaraz dwa lata.

A czy Wy również macie problem z wyrzucanymi na wasze pola i pobocza śmieciami? Uważacie pomysł brytyjskiego rolnika za godny uwagi?