Trudno odmówić pługowi miana narzędzia, które odmieniło oblicze rolnictwa i produkcji żywności. Wraz z postępem i dynamicznymi zmianami w rolnictwie, także w zakresie uprawy roli, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że orka odchodzi do agrotechnicznego lamusa.

Jak to się zaczęło?

W ogromnym uproszczeniu można przeciwstawić sobie dwie technologie uprawy roli – tradycyjną, zakładającą wykonywanie orki jako podstawowego zabiegu uprawowego oraz metody odrzucające orkę, które przybierać mogą różne kształty – od dziesiątek wariacji na temat całopowierzchniowej uprawy bezorkowej, przez uprawę pasową, po najbardziej radykalną formę odejścia od pługa, jaką jest uprawa zerowa. Dzisiejsza rolnicza nomenklatura mnoży pojęcia – rolnictwo regeneratywne, uprawa konserwująca, rolnictwo węglowe itp. Wspólnym ich mianownikiem jest m.in. właśnie rezygnacja z orki.

Próbując sięgnąć do historii szeroko rozumianej uprawy konserwującej, należy cofnąć się do lat 30. XX wieku, kiedy to w Ameryce doszło do katastrofy ekologicznej i rolniczej, nazywanej Dust Bowl. Był to ośmioletni okres silnych burz piaskowych, gdy na skutek erozji najżyźniejszą, wierzchnią warstwę gleby utraciło 100 milionów hektarów ziem. Do katastrofy doprowadziła swego rodzaju rabunkowa gospodarka rolna i mimo że pierwsze wzmianki o degradacji gleb pojawiły się znacznie wcześniej, Dust Bowl okazał się przełomowy dla wdrażania uprawy konserwującej. Właśnie w latach 30. XX w. opracowano pierwszą metodę uprawy bezorkowej, nazywaną „middlebuster”, a Fred Hoeme i Charles Noble stworzyli pierwsze wersje kultywatorów do bezpłużnej uprawy.

Pierwotnie rezygnacja z orki miała służyć ochronie gleb przed erozją, z czasem doceniono także pozytywny wpływ uprawy bezorkowej na minimalizowanie strat wody glebowej, poprawę żyzności gleb, ale także oszczędność czasu i nakładów. Zalety te przemawiały do coraz większej rzeszy rolników i z czasem popularność konserwującej uprawy rosła. Powierzchnia pól uprawianych w sposób uproszczony systematycznie rosła – od 2,8 mln hektarów w roku 1974 (pierwsze dane na ten temat) do 180,5 mln hektarów w 2016 roku, czyli 12,5 proc. wszystkich ziem uprawnych na świecie.

Ameryki kontra reszta świata

Idea uprawy konserwującej dość płynnie rozprzestrzeniła się na resztę kontynentu północnoamerykańskiego, a rosnący problem erozji w Ameryce Południowej doprowadził do popularyzacji bezorkowych systemów uprawy na szeroką skalę również na tym obszarze. Z całkowitej globalnej powierzchni gruntów uprawianych bezorkowo 38,7 proc. znajduje się w Ameryce Południowej, a 35 proc. w Ameryce Północnej, co oznacza, że niemal 3/4 wszystkich gleb w uprawie konserwującej przypada na obie Ameryki. W stosunku do powierzchni kontynentów w Północnej Ameryce 28,1 proc. wszystkich gruntów uprawiane jest bezorkowo, a w Ameryce Południowej – 63,2 proc. Warto jednak dodać, że praktycznie krajów Ameryki Południowej nie uważa się za spełniające wymogi rolnictwa regeneratywnego, choćby ze względu na uprawę soi w wieloletnich, wielkopowierzchniowych monokulturach.

Pod względem udziału gruntów uprawianych w sposób bezpłużny w stosunku do wszystkich gruntów ornych na trzecim miejscu plasują się Australia i Nowa Zelandia, następnie Azja, Rosja i Ukraina, Europa oraz Afryka. Dane to pozwalają na wnioskowanie, że technologia uprawy bezorkowej najszybciej i na największą skalę zdobywa popularność w krajach, gdzie gospodarstwa rolne obejmują ogromne areały, a dotrzymanie terminów agrotechnicznych wymaga maksymalnego uproszczenia prac polowych; jednocześnie ewentualna redukcja plonów w uprawie bezorkowej może być zrekompensowana skalą zbiorów oraz redukcją nakładów finansowych.

Europa orką stoi

Oszacowanie powierzchni gruntów ornych uprawianych bezorkowo w Europie jest trudne z uwagi na duże rozbieżności w różnych źródłach statystycznych oraz niejednolite metodyki badań. Wiadomo jednak, że rozpowszechnianie uprawy konserwującej w Europie nie przebiega tak dynamicznie jak w innych częściach świata. Wynikać to może z większego udziału gospodarstw małych, w których priorytetem jest maksymalizacja uzyskiwanych plonów z jednostki powierzchni, tradycji agrotechnicznych czy mniejszego nasilenia degradujących glebę zjawisk. Tendencje te jednak się zmieniają, zwłaszcza w ostatnich latach, w których coraz częściej odnotowuje się susze czy burze piaskowe. Największy areał gruntów w uprawie bezorkowej przypada na Hiszpanię, Francję i Niemcy, co jednak wynika także z dużej powierzchni tych państw. Rozpowszechnienie praktyk uprawy konserwującej w poszczególnych krajach lepiej oddaje inny wskaźnik – procentowy stosunek gruntów ornych w uprawie konserwującej do wszystkich gruntów ornych. Tutaj rezultaty mogą okazać się zaskakujące, przoduje bowiem Cypr, w którym, jako jedynym europejskim kraju, więcej gruntów uprawianych jest bezorkowo niż tradycyjnie. Kolejne 5 miejsc zajmują kolejno: Portugalia, Estonia, Francja, Niemcy, Bułgaria (wykres). Eurostat w swoich publikacjach wyróżnia jako osobną kategorię uprawę zerową, w tym przypadku prym wiodą Estonia, Rumunia, Belgia i Finlandia.

Jeśli chodzi o kraje Unii Europejskiej, Polska zajmuje drugie miejsce (zaraz po Malcie) wśród krajów o największym udziale gruntów uprawianych płużnie– ze wszystkich gruntów ornych 95 proc. uprawiane jest w sposób tradycyjny. Polscy rolnicy z rezerwą podchodzą do bezorkowych systemów uprawy, ale warto wspomnieć, że jeszcze niedawno, bo w ubiegłym stuleciu, gospodarze podobnie reagowali na pługi z odwracającą glebę odkładnicą, przekonani zaś byli do soch (w tamtych czasach powstało nawet powiedzenie: „kto ma sochę, ten ma chleba trochę, kto ma pług – ten ma dług”). Nie da się jednak zaprzeczyć, że i na nasze pola uprawa bezpłużna wchodzi coraz śmielej. Popularność tego systemu uprawy może rosnąć wraz z coraz częstszymi i coraz dłuższymi okresami suszy, jak również planowanym wprowadzeniem dopłat do uprawy bezorkowej w ramach ekoschematów.         ▪