Kultywator Methys PCS. Maszyna wymyślona na nowo

  • Autor: Michał Wołosowicz
  • Dodano: 23-07-2023, 11:57

Wydawać by się mogło, że jeśli chodzi o kultywatory ścierniskowe, to producenci wymyślili już wszystko. Jednak inżynierowie francuskiej firmy Sky podeszli do tematu na nowo i na swoich deskach zaprojektowali kultywator, który potrafi więcej.

Tak naprawdę to na deskach kreślarskich powstała cała rodzina kultywatorów, nosi ona nazwę Methys PCS i składa się z sześciu modeli. Rozwinięcie skrótu PCS jest proste i oznacza Precision Cutting System, czyli w wolnym tłumaczeniu Precyzyjny System Cięcia. W wersji zawieszanej kultywatory mają szerokość 3, 4 i 6 m. Natomiast w wersji przyczepianej kultywatory są produkowane w dwóch wersjach szerokości: 6 i 8 m. Różnice, jakie występują między wersjami, to oczywiście liczba rzędów, w których umieszczone są zęby, w wersji zawieszanej są to cztery belki, w przyczepianej sześć. Inna jest też oczywiście liczba punktów podparcia. W wersji zawieszanej są to cztery koła umieszczone po dwa z przodu i z tyłu maszyny. Natomiast w wersji przyczepianej punktów podporowych kultywatora jest siedem. Przy tym dla lepszego kopiowania terenu przednie koła podporowe są podwójne, natomiast te umieszczone na skrzydłach bocznych są podwójne, ale zawieszone w systemie tandem. Do transportu pomiędzy polami wersja przyczepiana ma oś umieszczoną w środku maszyny, aby była bardziej zwrotna. Oś jest wyposażona w duże, szeroko rozstawione koła, co pozwala na szybki transport bez obawy o stabilność maszyny. Na punktach podporowych reguluje się głębokość pracy całej maszyny. Jak podaje producent, w wersji zawieszanej kultywator potrzebuje ok. 30 KM na metr szerokości roboczej, natomiast w wersji przyczepianej potrzeba ok. 40 koni na metr szerokości roboczej.

Tylko dwie sekcje robocze

Sam Methys składa się z dwóch sekcji roboczych. Pierwsza ma za zadanie podciąć jak najpłycej powierzchnięgruntu. Składa się ona z zębów podcinających przymocowanych do ramy za pomocą płaskich szerokich sprężyn. Wszystko po to, by ząb nie pracował na boki, tylko góra-dół. Gwarantuje to pełne podcięcie na całej szerokości pracy maszyny. Za samo podcięcie odpowiedzialna jest szeroka i płaska gęsiostopka, która ma za zadanie płytko podciąć i w jak najmniejszym stopniu wymieszać glebę z resztkami roślinnymi. Podziałka pomiędzy zębami wynosi 20,7 cm. Natomiast druga sekcja to trzy rzędy sprężyn o średnicy 1,2 cm takich samych, jakie znamy z bron mulczowych. Mają one za zadanie otrząsnąć materiał roślinny z gleby i równo ułożyć go na obrabianej powierzchni. Tu podziałka wynosi 10,35 cm, przy czym zęby sprężyn umieszczone są pomiędzy łapami trzymającymi gęsiostopkę. Warto podkreślić, że dla każdego z rzędów sprężyn można ustawić inną agresywność pracy.

Precyzyjne ustawienia

Generalnie kultywatory nie są przez rolników kojarzone z precyzją. Często bowiem ich jedynym miejscem, gdzie ustalana jest głębokość, jest wał. Pola jednak nie są równe i kiedy ciągnik się porusza, to przy wjeżdżaniu i zjeżdżaniu z górek maszyna nie pracuje w tej dokładności, w jakiej ustawiliśmy ją na początku. W przypadku Methysa jest inaczej, bowiem liczne punkty podparcia powodują, że niezależnie od ukształtowania terenu maszyna uprawia glebę z taką samą precyzją. Generalnie jest ona przewidziana do pracy od 2 do 11 cm głębokości. Przy tym specjaliści z firmy Sky zalecają dwukrotny przejazd. Pierwszy, tuż po żniwach, jak najpłytszy, a kolejny po dwóch, trzech tygodniach po pierwszym. Powinien on być też wykonany nieco głębiej, by zniszczyć to, co wykiełkowało i chwasty głęboko korzeniące się, które odrosły po pierwszym przejeździe. Kultywatory mają duży prześwit pod ramą. W wersjach zawieszanych wynosi on 73,6 cm, natomiast w wersji przyczepianej jest to 70,6 cm. Dzięki temu radzą sobie także podczas niszczenia poplonów czy międzyplonów, a także na polach z dużą ilością słomy.

Słońce niszczy chwasty

Firma Sky, projektując Methysa, uznała, że obecne na rynku kultywatory z wałem konsolidującym nie do końca sprawdzają się w uprawie pożniwnej, ponieważ chwasty podcięte przez zęby kultywatora, a dociśnięte potem przez ten wał konsolidujący, mają dużą szansę, żeby się ukorzenić ponownie i kontynuować swój wzrost. Postawiła więc na taką konstrukcję, w której wału nie ma. Za kopiowanie terenu i ustalanie głębokości roboczej odpowiedzialne są koła podporowe. Po przejeździe kultywatora resztki mają się znaleźć na powierzchni gleby i tam je wysuszy słońce. Dodatkowo warstwa mulczu z resztek ma chronić glebę przed nadmiernym ogrzewaniem przez słońce, przed jej wysuszaniem oraz przed destruktywnym działaniem wody. Krople bowiem wytracają na nich swą prędkość. Maszyna sprawdzi się więc doskonale wszędzie tam, gdzie rolnicy stosują uprawę bezorkową. Dodatkowo cienka warstwa uprawionej gleby także chroni głębiej położone warstwy przed parowaniem i stwarza warunki do kiełkowania nasion chwastów i samosiewów. Rozstaw zębów jest tak przemyślany, że za każdym kołem znajduje się jeden z nich, wszystko po to, by po przejeździe maszyny nie było na polu miejsc skonsolidowanych.

SŁOWA KLUCZOWE



×