Naszej dziennikarce, Julii Śmigielskiej-Siarkowskiej udało się dotrzeć do człowieka, który od podszewki zna tematykę związaną z uprawą bezorkową. Jak się niestety okazuje - nie ma o niej zbyt dobrego zdania. Twierdzi, że w promowaniu uprawy bezorkowej nie chodzi wcale o ochronę gleby. Podkreśla, że to tylko otoczka, którą mają widzieć rolnicy. Tak naprawdę za wszystkim stoi zakrojony na szeroką skalę spisek, którego celem jest zrobienie "grubych pieniędzy" dzięki manipulacji i szerzeniu nieprawdy, na niczego nieświadomych rolnikach. 

Na prośbę naszego rozmówcy jego głos został na nagraniu zmieniony, gdyż - jak mówi - lobby bezorkowemu nie spodoba się to, co ujawnił w rozmowie. 

Aktualizacja: powyższy artykuł jest oczywiście primaaprilisowym żartem, którego sprostowanie zamieściliśmy poniżej: