Nawozy naturalne zaczęto stosować już 6000 lat p.n.e., gdy na terenie Europy i Bliskiego Wschodu nasi praprzodkowie przechodzili od zbieractwa i łowiectwa do zorganizowanego rolnictwa i hodowli. Prawdopodobnie zauważyli wówczas, iż tam, gdzie wypasały się zwierzęta i pozostawały ich odchody, rośliny były dorodniejsze. Obserwacje te były całkowicie słuszne, lecz z czego wynikało to zjawisko?

Nawozy naturalne w rolnictwie od zawsze

Nawozy naturalne, choć zwykle nieprzyjemnie pachnące, są drogocennym niczym złoto, bogatym źródłem składników pokarmowych dla roślin uprawnych. Wpływ nawozów naturalnych na glebę będziemy analizować na przykładzie obornika. Tona obornika bydlęcego zawiera w przybliżeniu 5 kg azotu, 3 kg fosforu, 6,5 kg potasu, 4 kg wapnia i 1,5 kg magnezu oraz szereg mikroelementów. Dawka obornika wynosząca średnio 30 t/ha poważnie wpływa zatem na wielkość uzyskiwanych plonów i może w znacznym stopniu zastąpić nawozy mineralne. W przeciwieństwie do nawozów mineralnych skład nawozów organicznych może drastycznie różnić się w zależności od gatunku zwierząt, sposobu ich żywienia, warunków przechowywania nawozu i wielu innych czynników. Zaleca się zatem, by każdorazowo przed zastosowaniem nawozu organicznego dokonać analizy jego składu chemicznego.

Legenda wykresu - od koloru najjaśniejszego: a) bez nawożenia organicznego, b) obornik, c) międzyplon + plony uboczne (słoma)

Stosowanie obornika znacząco wpływa na wzrost zawartości substancji organicznej w glebie i jednocześnie chroni przed jej ubytkiem na skutek np. mechanicznej uprawy roli. Według współczynników reprodukcji i degradacji materii organicznej zastosowanie 1 t/ha suchej masy obornika wzbogaca glebę o 0,35 t/ha materii organicznej. Na podstawie szeregu doświadczeń poletkowych z całego świata można przyjąć, iż wieloletnie stosowanie obornika przekłada się na wzrost zawartości węgla organicznego w glebie średnio o 20-30 proc. w porównaniu do pól nienawożonych obornikiem. Tym samym gleba staje się bogatsza w próchnicę, gdyż zawartość węgla organicznego jest ściśle skorelowana z zawartością próchnicy. Zwiększona zawartość próchnicy w glebie na skutek nawożenia obornikiem i innymi nawozami organicznymi jest punktem wyjścia do rozważań na temat ich wpływu na właściwości gleby. Dzięki wzbogaceniu gleby w próchnicę możliwe jest magazynowanie większej ilości cennej wody i składników pokarmowych, następuje poprawa struktury i stosunków wodno-powietrznych oraz aktywności biologicznej gleby.

Odkąd ludzkość stawiała w dziedzinie rolnictwa pierwsze kroki, minęło już kilka tysięcy lat, jednak nawozy naturalne nadal są cenione przez gospodarzy. Ich znaczenie może nawet rosnąć, jeśli wziąć pod uwagę zainteresowanie konsumentów żywnością z gospodarstw ekologicznych i ogólnospołeczny „zwrot w stronę natury”.

Nawozy naturalne a uprawa bezorkowa w praktyce

Nie da się zaprzeczyć, iż zarówno stosowanie nawozów naturalnych, jak i bezpłużna uprawa roli stanowią oręż w walce o zdrową glebę. W kręgach rolniczych panuje jednak przekonanie, że stosowania np. obornika i rezygnacji z pługa nie da się pogodzić. Z rozmów z praktykami wynika jednak, że przy odrobinie chęci i odwagi jest to możliwe. Jednym z rolników, którzy z sukcesem łączą aplikację nawozów naturalnych i uprawę bezorkową, jest Dariusz Nowaczyk z okolic Tuliszkowa w województwie wielkopolskim, gospodarujący na 18 ha użytków rolnych, w skład których wchodzą zarówno grunty orne, jak i trwałe użytki zielone. W gospodarstwie pana Dariusza stosowany jest obornik bydlęcy oraz międzyplony uprawiane na zielony nawóz. W ciągu roku obornik aplikowany jest kilkukrotnie: wiosną, przed siewem zbóż jarych; w maju, pod lucernę i trawy jednoroczne na gruntach ornych oraz jesienią przed siewem zbóż ozimych i na trwałe użytki zielone. Dawka nawozu wynosi średnio 30-50 t/ha, a do jego wymieszania z glebą rolnik używa trzybelkowego kultywatora z podwójnym wałem.

– Miałem obawy, czy ta maszyna poradzi sobie z obornikiem, ale w praktyce okazała się „strzałem w dziesiątkę”. Kultywator ten ma 9 łap na wąskiej redlicy, co jest jego główną zaletą. Zamiast intensywnie mieszać glebę, jedynie ją spulchnia. Nie jestem zwolennikiem głębokiej uprawy, dlatego kultywator pracuje na głębokości nie większej niż 10-15 cm – tłumaczy Dariusz Nowaczyk.

Drugim z naszych rozmówców-praktyków jest pan Michał Karbownik z okolic Środy Wielkopolskiej. W gospodarstwie rolnika o areale 1300 ha oprócz obornika bydlęcego stosowany jest kompost popieczarkowy.

– Znaczenie nawozów naturalnych jest ogromne, zwłaszcza obecnie, gdy ceny nawozów mineralnych szybują w górę. W moim pięciogatunkowym płodozmianie obornik aplikowany jest po zbiorze rzepaku i przed siewem kukurydzy. Właśnie wtedy jest najwięcej czasu na jego wywóz i zagospodarowanie – zaznacza pan Michał.

Po zbiorze rzepaku rolnik przystępuje do płytkiej uprawy ścierniska (ok. 5 cm) broną talerzową. Na dwa-trzy tygodnie przed siewem rośliny następczej w celu zniszczenia samosiewów stosowany jest herbicyd totalny. Kolejny krok to rozrzucenie obornika w ilości 25-30 t/ha i jego wymieszanie z glebą na głębokość 35 cm agregatem Köckerling Quadro 460.

Kultywator marki Frick po kilku modyfikacjach znakomicie sprawdza się w bezorkowej uprawie roli w gospodarstwie Dariusza Nowaczyka
Kultywator marki Frick po kilku modyfikacjach znakomicie sprawdza się w bezorkowej uprawie roli w gospodarstwie Dariusza Nowaczyka

Niezwykła moc roślin

W gospodarstwach bezinwentarzowych, by utrzymać właściwy bilans składników nawozowych oraz materii organicznej w glebie, poleca się uprawę międzyplonów wysiewanych jako zielony nawóz. W zależności od gatunków roślin w mieszance mogą one spełniać rozmaite funkcje – od poprawy właściwości fizycznych gleby i ochrony przed erozją po symbiotyczne wiązanie azotu atmosferycznego. Dzięki uprawie międzyplonów możliwe jest również „przechwytywanie” niewykorzystanych przez przedplon składników pokarmowych i ponowne ich uwalnianie dla roślin następczych. Duża ilość biomasy międzyplonu jest poważnym źródłem glebowej materii organicznej.