Naszym bohaterem w tym miesiącu jest Mateusz Jeżewski. Jego gospodarstwo o powierzchni 130 ha ma siedzibę we wsi Witoldów, w gminie Konstantynów, w województwie lubelskim. Większość gleb, bo aż 80 proc., na których gospodaruje pan Mateusz, należy do IV klasy kompleksu sorpcyjnego, ok. 5 ha to grunty klasy V, a cała reszta należy do klasy III. Gleba jest mozaikowata, a jeśli chodzi o ukształtowanie terenu, to plusem są płaskie pola. Problemem natomiast jest słaby rozłóg, gdyż pola są rozrzucone w promieniu 18 km od siedziby gospodarstwa. Dodatkowo średnia wielkość działki wynosi zaledwie ok. 3  ha. Powoduje to, jak mówi rolnik, spadek wydajności podczas prac polowych, np. z powodu ciągłego rozkładania i składania maszyn podczas przejazdów z pola na pole. Taki stan jest spowodowany zaszłościami historyczno-geograficznymi, jednak zdaniem rolnika struktura powoli zmienia się na lepszą. Gospodarstwo Jeżewskich jest gospodarstwem rodzinnym. Tata pana Mateusza przejął gospodarstwo od swoich rodziców w latach 90. i liczyło ono wtedy 15 ha. W miarę możliwości sukcesywnie je powiększał i gdy w roku 2018 przekazał część gospodarstwa synowi Mateuszowi, liczyło ono wtedy ok. 40 ha. Obecnie większość powierzchni to grunty własne, pozostała część to dzierżawy. Gospodarz podkreśla, że zawsze stara się, by umowa dzierżawy była po pierwsze wieloletnia, a po drugie – sporządzona na piśmie, dzięki czemu unika się wielu nieprzyjemnych niespodzianek spotykanych często przy ustnych umowach dzierżawy. 

Uprawa bezorkowa z polecenia

Mój rozmówca podkreśla, że do roku 2015 wszystkie uprawy w gospodarstwie były prowadzone w systemie orkowym. Wcześniej słyszał o uprawie bezorkowej, ale nie planował wtedy jeszcze wprowadzania jej w gospodarstwie rodziców. Znał się jednak dobrze z Mateuszem Kuleckim, który już od kilku lat w swoim rodzinnym gospodarstwie nie używał pługa i zachęcił kolegę do przeprowadzenia próby siewu bez uprawy orkowej. Podpowiedział również, na co zwrócić uwagę podczas wdrażania tego typu uprawy, by nie popełnić błędów. W ten sposób w 2015 r. pan Mateusz namówił swego tatę, by spróbować zasiać pszenicę w uprawie bezorkowej. W tamtych czasach z uwagi na inny płodozmian na próbę miało być zasiane 3 ha pszenicy po zbożu. Uprawa przedsiewna na głębokość 15-20 cm została wykonana za pomocą ciężkiej, przyczepianej brony talerzowej z talerzami w układzie V. Przygotowanie gleby i efekt siewu tak spodobały się ojcu pana Mateusza, że jeszcze w tym samym sezonie w podobny sposób zasiał kolejnych 27 ha. Jak mówi rolnik, od razu w pierwszym roku dało się zauważyć, że rośliny na polach, gdzie nie zastosowano pługa, lepiej się rozwijały, ponieważ gleba lepiej „trzymała” wodę w ciągu sezonu wegetacyjnego. Idąc za ciosem, w kolejnym roku gospodarze sprzedali pług. 

Obornik to podstawa

W gospodarstwie jest prowadzony tucz trzody chlewnej w systemie otwartym. Obecnie w wyniku pojawienia się ASF Jeżewski zdecydował się na częściowe wejście w tucz kontraktowy. Rolnik podkreśla, że to w zasadzie jedyny sposób, by ograniczyć straty wynikające z niskiej ceny skupu trzody chlewnej. Dodaje, że w ubiegłym roku (2020) w wyniku niskiej ceny żywca musiał dołożyć do interesu kilkaset tysięcy złotych. Trzoda jest utrzymywana na głębokiej ściółce. W tej technologii została również postawiona kilka lat temu także nowa chlewnia. Słoma jest pozyskiwana z własnych pól. Co roku trzeba ja zebrać z ok. 30-40 ha. Dzięki takiemu systemowi utrzymania trzody gospodarstwo dysponuje dużymi ilościami obornika, który trafia na pola w ilości 20 -30 t/ha średnio co dwa lata. Kolejnym plusem takiego utrzymania trzody jest duża funkcjonalność budynków. Rolnik podkreśla, że od 5 lat gospodarstwo znajduje się w strefie zagrożenia ASF. Jeżeli choroba wystąpi w promieniu 3 km od gospodarstwa, stado zostanie wybite. Chlewnia na rusztach stałaby w takiej sytuacji pusta, natomiast przy budynku z głęboką ściółką można go wykorzystać jako magazyn na zboże lub garaż na maszyny. Dzięki częstemu stosowaniu obornika gleby w gospodarstwie mają wysoki poziom zasobności w makroelementy oraz wysoki poziom materii organicznej. Jeżewski podkreśla, że nie ma najmniejszych problemów z obornikiem w uprawie bezorkowej. Obornik miesza się bowiem bardzo dobrze z glebą zarówno przy uprawie broną talerzową, jak i kultywatorem. 

Poplony w płodozmianie 

Po rzepaku rolnik wysiewa poplon składający się z gryki oraz słonecznika. Tym sposobem spełnia on unijne wymagania w zakresie zazielenienia. Wypraktykował, że 40 kg gryki oraz 6 kg słonecznika wysiane zaraz po zbiorze rzepaku i wymieszane broną talerzową na 5 cm skutecznie zagłusza samosiewy rzepaku. Do tej uprawy jest wykorzystywana brona Lilla Harrie o szerokości 4 m, z talerzami w układzie V, która jest ciężka, co gwarantuje dobrą pracę nawet, gdy jest sucho. Do tego ma dobry system ustawiania głębokości pracy. Co ważne, rośliny użyte w zazielenieniu nie wyrastają zbyt wysoko, co ułatwia późniejsze niszczenie ich. To z kolei jest wykonywane około tygodnia przed siewem pszenicy przy użyciu kultywatora ścierniskowego Gaspardo Terremoto o szerokości 3 m. Ta uprawa jest wykonywana na głębokość ok. 25  cm. Do siewu rolnik wykorzystuje agregat Gaspardo Aliante na kompaktowej bronie talerzowej, wyposażony w dwutalerzową redlicę z kółkiem dociskowym, co zapewnia bardzo dobrą jakość siewu nawet w glebę z dużą ilością resztek pożniwnych. Na części pól rolnik wysiewa w poplonach gorczycę. Niszczy ją potem dwukrotnym przejazdem brony talerzowej i w tak przygotowaną glebę sieje kolejne rośliny. Jeśli zdarzą się późne żniwa, to uprawa pożniwna jest pomijana i od razu wykonuje się uprawę przedsiewną. 

Tylko oziminy 

W roku 2017 rejon, w którym znajduje się gospodarstwo, nawiedziła susza. Zboża ozime plonowały w granicach trzech ton, jare jeszcze niżej. Od tego czasu w gospodarstwie została podjęta decyzja o odejściu od siewu jakichkolwiek roślin jarych. Rolnicy nie uprawiają także dość popularnej kukurydzy, ponieważ jej zasiewy niszczone są przez dziki. Przez kilkadziesiąt lat uprawiali ziemniaki skrobiowe, jednak z uwagi na ich niskie ceny i konieczność zaangażowania w ich uprawę specjalistycznych maszyn zrezygnowali z tej uprawy, a w to miejsce zdecydowali się na wprowadzenie do płodozmianu rzepaku ozimego, by w ten sposób przełamywać płodozmian zbożowy. Natomiast jęczmień ozimy pojawił się w gospodarstwie, ponieważ jest dobrym przedplonem dla rzepaku. Jest również bardziej odporny na okresowe niedobory wody w czerwcu. Zarówno w rzepaku, jak i jęczmieniu stosują wyłącznie odmiany hybrydowe, które – jak mówią – w ich warunkach są bardziej stabilne w plonowaniu.

Wygląd nie jest ważny 

Jak wspomina Jeżewski, początkowo sąsiedzi dziwili się, że można nie orać i zbierać dobre plony. Wielu podkreślało, że i tak co jakiś czas trzeba będzie zaorać, bo będzie problem ze szkodnikami, chwastami i chorobami. Po sześciu latach nieorania nie zaobserwował w gospodarstwie żadnych tego typu problemów. Jednak podkreśla, że pola to jego oczko w głowie i przynajmniej raz w tygodniu objeżdża je i uważnie obserwuje. Wszystko po to, by zabiegi zostały wykonywane na czas, co pomaga uzyskiwać wysokie plony. A te są naprawdę godne pozazdroszczenia. W tym roku udało się zebrać ok. 10 t/ha jęczmienia ozimego, średni plon pszenicy ozimej z ostatnich trzech lat wynosi 8,5 t/ha. Pszenżyto ozime sypie tylko 0,5 t/ha niżej od pszenicy. Natomiast średni plon rzepaku wynosi 3,5 t/ha. Rolnik podkreśla, że zapewne duża w tym zasługa dobrego nawożenia organicznego obornikiem oraz nawożenia azotem w postaci RSM-u. Pola są co dwa lata badane pod kątem zasobności w składniki pokarmowe i co dwa lata wapnowane przy użyciu wapna Nordkalk Standard Kalk, które jak podkreśla rolnik, sprawdza się najlepiej w jego przypadku. Ewentualne niedobory są uzupełniane nawozami mineralnymi. W tym roku rolnik kupił nawozy PK z firmy ICL i jest bardzo ciekawy, jak sprawdzą się w praktyce. Wszystkie siewy zbóż ozimych są w gospodarstwie wykonywane od 20. Zasiewy są odchwaszczane jesienią, gdyż jak podkreśla rolnik, wiosną nie ma czasu na zabawę z odchwaszczaniem. Warto podkreślić, że w gospodarstwie niemal nie używa się glifosatu. Stosuje się go w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, raz na kilka lat, wyłącznie wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. Pan Mateusz podkreśla, że obecnie nie wyobraża sobie powrotu do pługa, jednak zastrzega, że jeśli zmusi go do tego życie lub przepisy prawa to taka maszyna pojawi się w gospodarstwie. 

Witoldów

Mateusz Jeżewski od sześciu lat nie używa pługa w swoim gospodarstwie. Na zmianę systemu uprawy zdecydował się za namową kolegi, który już wcześniej zaniechał używania pługa. Na swoich glebach zauważył, że dzięki uprawie bezorkowej lepiej trzymają one wodę, co pozwala przetrwać im okresowe niedobry w dobrej kondycji. Na polach zwiększyło się również życie biologiczne, czego dowodem jest chociażby większa ilość dżdżownic. Ten system uprawy pozwala także znacząco podnieść efektywność wykonywania prac polowych. 

Wizytówka gospodarstwa

  • Miejscowość: Witoldów, woj. lubelskie  
  • Powierzchnia: 130 ha,
  • Gleba: mozaikowata, klasy 80 proc. IVa I IVb, kilka ha V, reszta III
  • Produkcja roślinna: pszenica ozima, rzepak ozimy, jęczmień ozimy, pszenżyto ozime
  • Produkcja zwierzęca: 5000 tuczników rocznie w cyklu otwartym