Niechęć na linii mieszkańcy wsi (w domyśle: rolnicy) - mieszkańcy miast jest cały czas obecna w świadomości Polaków, a wzajemne animozje co jakiś czas powracają. Obie strony kierują do siebie różne zarzuty. Mieszkańcy miast nie ufają rolnikom i jakości wytwarzanych przez nich produktów rolnych; narzekają na uciążliwy hałas i nieprzyjemne zapachy pochodzące z gospodarstw. Mieszkańcy wsi z kolei zarzucają „mieszczuchom" niewdzięczność i niezrozumienie, że wieś to nie tylko sielska strefa odpoczynku z dala od zgiełku, ale przede wszystkim miejsce ciężkiej pracy.
Przeprowadzone w minioną niedzielę wybory prezydenckie po raz kolejny pokazały, jak bardzo te dwie grupy różnią się od siebie. Według statystyk mieszkańcy dużych miast głosowali głównie na Rafała Trzaskowskiego. W większych ośrodkach na kandydata Koalicji Obywatelskiej głos oddawało ponad 60% wyborców; na Andrzeja Dudę zagłosowało natomiast około 1/3 mieszkańców. Diametralnie inaczej sytuacja wygląda na wsi. Tutaj to kandydat Prawa i Sprawiedliwości zdobył ponad 60% głosów, Rafał Trzaskowski natomiast niecałe 37%.
Analizując oddane głosy ze względu na przynależność do danej grupy zawodowej, można stwierdzić, że Andrzej Duda cieszy się olbrzymią popularnością wśród rolników, bowiem niemal 82% z nich oddało na kandydata PiS swój głos. Zwolennicy Rafała Trzaskowskiego są tym faktem mocno zawiedzeni i twierdzą, iż „wieś zdradziła Polskę”. Na portalach społecznościowych pojawiają się kolejne deklaracje bojkotu polskich produktów rolnych przez mieszkańców miast. Rozżaleni internauci piszą „przestanę wspierać polską wieś’ i twierdzą, że od teraz wolą zaopatrywać się w produkty spożywcze w dużych, międzynarodowych marketach z „tańszymi i lepszymi hiszpańskimi owocami i warzywami". Urażeni rolnicy odpowiadają, że bez polskiej wsi polskie miasta „umrą z głodu” i twierdzą, że Rafał Trzaskowski byłby prezydentem jedynie „mieszczuchów” i nie rozumiałby potrzeb i problemów mieszkańców wsi.
Wygląda na to, że wybory prezydenckie stały się kolejną kością niezgody miedzy wsią i miastem. Jak uważacie, czy bojkot polskich produktów spożywczych „da rolnikom nauczkę”, czy raczej pogłębi nieporozumienie między dwoma grupami?