Być może właśnie przez takie wątpliwości spora grupa rolników nie podejmuje prób robienia czegoś inaczej niż wszyscy. Na całe szczęście, są też odważni, którzy nie boją się ryzykować. Tym razem w dziale "Z praktyki" przedstawiamy Tomasza Śmigielskiego, który jak sam mówi, przyzwyczaił się już, że robi coś jako jeden z pierwszych w okolicy. Jak podkreśla, zwykle po jakimś czasie spora część krytyków, widząc dobre efekty stosowanej przez niego metody, zaczynała stosować te same urządzenia czy rozwiązania i wszystko przechodziło do normalności. (...)

ROLNICTWO TO MOJA PASJA

Gospodarstwo Tomasza Śmigielskiego ma swoją siedzibę w miejscowości Święte w gminie Kramsk, która znajduje się w warszawsko-berlińskiej pradolinie Warty. Nie ma tu wzniesień, a grunty są podmokłe i słabe jakościowo. W gospodarstwie Śmigielskiego większość gruntów należy do V klasy bonitacyjnej, natomiast pozostała część to grunty klasy IV oraz VI. Dodatkowo w latach mokrych grunty te są zbyt uwilgotnione, co powoduje problemy z ich uprawą. W większości są to piaski z różnymi domieszkami iłów naniesionych przez wodę oraz torfy. Jak mówi rolnik, gdy iły są w podglebiu, to pole jest całkiem niezłe, zdarza się jednak, że piach jest w całym profilu glebowym i wtedy plon na takiej glebie zależy głównie od rozkładu opadów w ciągu sezonu wegetacyjnego. (...)

Ostatnim nabytkiem pana Tomasza do gospodarstwa jest zgrzebło do słomy o szerokości 3 m, które służy ono uprawy pożniwnej oraz – jeśli jest taka potrzeba – do wiosennej uprawy przedsiewnej.
Ostatnim nabytkiem pana Tomasza do gospodarstwa jest zgrzebło do słomy o szerokości 3 m, które służy ono uprawy pożniwnej oraz – jeśli jest taka potrzeba – do wiosennej uprawy przedsiewnej.

 

EKSPERYMENTY Z SIEWEM

Po zlikwidowaniu krów rolnik stanął przed koniecznością reorganizacji produkcji. Łąki tam, gdzie się tylko dało, zamienił na grunty uprawne. Jednak ich orka sprawiała dużą trudność, gdyż pług ustawiony dobrze na piasku, źle orał na ile i odwrotnie. Stanął przed dylematem, co zrobić. Konieczność zakupu nowych maszyn, takich jak pług obracany, agregat uprawowo-siewny, brona talerzowa oznaczała konieczność wydania dużych pieniędzy, zbyt dużych - jak mówi Śmigielski - by to się mogło opłacać. Postanowił więc poszukać własnych rozwiązań, w czym pomagał mu jeden z kolegów, również rolnik. Siew koniczyny czerwonej wykonywał więc zwykłym poznaniakiem, a potem wałował pole wałem gładkim i koniczyna rosła bez problemu. Kolega pana Tomasza wzruszył lekko glebę broną talerzową i wykonał siew żyta rozsiewaczem do nawozów - w efekcie zebrał jeden z lepszych plonów żyta w swoim gospodarstwie. Liczyli więc z kolegą koszty i dalej eksperymentowali, bronowali pole na krzyż, ale przed drugim bronowaniem wysiewali nasiona - wszystko rosło. Śmigielski wysiewał rzepak jary siewnikiem do poplonów zawieszonym na ładowaczu czołowym, a z tyłu miał bronę chwastownik o szerokości 6 m, którą mieszał nasiona z glebą. Rośliny rosły, ale pan Tomasz odczuwał niedosyt, bo tak do końca żadna z metod siewu mu nie odpowiadała, lecz jak sam mówi, jedno z pól od 10 lat nie widziało pługa. Przez 5 lat rolnik korzystał także z siewu usługowego agregatami uprawowo-siewnymi opartymi na bronie talerzowej i kultywatorze, ale w wyniku nagromadzenia dużej ilości resztek pożniwnych na powierzchni gleby te zestawy miały problem, aby glebę doprawić i zasiać. Jedną z obserwacji wyniesionych z pól było stwierdzenie, że w glebie prawie wcale nie ma dżdżownic.

BEZ PŁUGA

Po lekturze artykułu z "Bez Pługa" na temat siewu bezpośredniego postanowił spróbować, aby poprawić "dobrostan" dżdżownic w gospodarstwie i rozwiązać kilka swoich problemów. Zaczął poszukiwać siewnika odpowiedniego do swego gospodarstwa, ale żaden z producentów obecnych w Polsce nie oferował siewnika, któremu dałaby radę jego Kubota o mocy 75 KM. Na jednym z portali ogłoszeniowych znalazł ofertę sprzedaży przyczepianego siewnika Semeato SHM 11/13 o szerokości roboczej 2,3 m. Brazylijski siewnik był fabrycznie nowy, tyle że znajdował się we Włoszech. Rolnik spakował więc całą rodzinę do auta i pojechał na wakacje do słonecznej Italii. Tam pomimo trudności językowych ze strony sprzedawcy, udało mu się dogadać i po załatwieniu formalności maszyna znalazła się na podwórku gospodarstwa. Siewnik ma dwutarczowe redlice talerzowe, które mogę pracować na głębokość do 4,5 cm - ograniczają je specjalne pierścienie żeliwne przykręcone do każdego talerza. Siewnik jest w 100 proc. mechaniczny, ma trzy skrzynie nasienne, co umożliwia podsiew nawozu oraz np. rośliny towarzyszącej. Załadowany waży ponad 3 t, co skutkuje takim naciskiem na redlicę, który umożliwia siew w każdych warunkach. Mnogość ustawień elementów zagarniających ułatwia zamknięcie bruzdy nasiennej w każdych warunkach. Ostatnio zakupioną maszyną, która jest niejako dopełnieniem w stosowanej technologii, jest brona mulczowa o szerokości trzech metrów z firmy Bremer, która służy rolnikowi do uprawy pożniwnej i - jeśli trzeba - przedsiewnej. (...)

Tak wygląda bezpośredni siew soi w użytek zielony. Został on opryskany herbicydem totalnym w stężeniu 2 proc. i prosto w tak przygotowane pole została wysiana soja. Ewentualna poprawka zwalczania chwastów zostanie przeprowadzona po wschodach.
Tak wygląda bezpośredni siew soi w użytek zielony. Został on opryskany herbicydem totalnym w stężeniu 2 proc. i prosto w tak przygotowane pole została wysiana soja. Ewentualna poprawka zwalczania chwastów zostanie przeprowadzona po wschodach.

 

BRAK MINUSÓW

Śmigielski podkreśla, że nie widzi minusów uprawy bezorkowej. Ma ciągle taki sam zestaw chwastów na polu, jak wtedy, kiedy jeszcze używał pługa, ciągle zwalcza je przy użyciu takich samych substancji aktywnych, co kiedyś i uprawy ma tak samo czyste, jak kiedyś. Plony są zbliżone do tych uzyskiwanych z orką, natomiast znacząco spadły koszty. Zamiast 80 l paliwa, które rolnik wykorzystywał wcześniej, teraz wystarczy zaledwie 30 l/ha. Minusem może być wolniejsze ogrzewanie się gleby wiosną, ale wynika to z większej zawartości w niej wody, która trudniej się przecież ogrzewa, oraz z resztek roślin leżących na powierzchni gleby, które chronią glebę przed promieniami słońca. Zużycie nawozów fosforowo-potasowych spadło o 50-70 proc. w zależności od działki (pod 9 ha soi rolnik zużył 1650 kg Polifoski 6), natomiast zużycie nawozów azotowych zostało zredukowane o ok. 20 proc. Zwiększyła się za to znacząco liczba dżdżownic w glebie, a na najdłużej uprawianej bez pługa glebie miejsca piaszczyste lepiej, niż kiedyś trzymają wodę, natomiast tam, gdzie są iły, ziemia jest lepsza w uprawie. (...)

Tak wygląda gleba, która od 10 lat nie widziała pługa. Na tym polu dominuje V klasa bonitacyjna. Gleba ma odpowiednią strukturę, dzięki czemu lepiej magazynuje wodę, również zawartość substancji organicznej wzrosła, co widać gołym okiem.
Tak wygląda gleba, która od 10 lat nie widziała pługa. Na tym polu dominuje V klasa bonitacyjna. Gleba ma odpowiednią strukturę, dzięki czemu lepiej magazynuje wodę, również zawartość substancji organicznej wzrosła, co widać gołym okiem.

Artykuł ukazał się w magazynie Farmer 6/2019 w strefie "Bez Pługa".