O trudach gospodarowania na rędzinie rozmawialiśmy z Januszem Szewerą. Rolnik już od 10 lat nie używa pługa w swoim gospodarstwie. Zanim całkowicie odszedł od pługa, zbudował własny agregat do pasowego siewu rzepaku. Na podstawie doświadczeń zdobytych w gospodarstwie jego syn Tomasz produkuje agregaty do uprawy pasowej. Jak mówi rolnik, na jego glebach najważniejsza sprawa to dbałość o odpowiednią ilość wilgoci w glebie, a to udaje się realizować lepiej bez użycia pługa.

Lipsko. Wizytówka gospodarstwa

  • Miejscowość:
  • Lipsko, woj. lubelskie
  • Powierzchnia: 170 ha
  • Gleba: 100 proc. rędzina; 90 proc. klasa IV a i b, reszta III i V
  • Produkcja roślinna: pszenica ozima, pszenica jara, rzepak ozimy

O tym, skąd wziął się pomysł na nieoranie i jak jest realizowany w gospodarstwie, opowie tym razem Janusz Szewera. Rolnik wraz z synami Tomaszem i Pawłem gospodaruje na 170 ha gruntów ornych we wsi Lipsko, będącej częścią gminy Zamość, w województwie lubelskim. Warto wspomnieć, że syn pana Janusza, Tomasz, kilka lat temu na podstawie doświadczeń wyniesionych z gospodarstwa rozpoczął budowę i sprzedaż agregatów do uprawy pasowej pod marką Szewera.

Jeśli chodzi o glebę, to jak mówi pan Janusz, 100 proc. gruntów w gospodarstwie stanowią rędziny. Są to gleby żyzne, ale trudne w uprawie tzw. gleby minutowe. Właśnie z uwagi na te trudności w uprawie 90 proc. gleb w gospodarstwie zalicza się do klasy IV a i b, natomiast reszta należy do klasy III oraz V. Problemem na tych glebach jest zbyt wysokie pH, jednak w gospodarstwie Szewery dzięki stosowaniu nawozów zakwaszających jest ono unormowane na poziomie ok. 6,5. Dzięki temu nie ma problemów z blokowaniem mikroelementów. Zaletą rędziny jest także to, że nie występuje na niej podeszwa płużna, a gleba się nie zasklepia. Dużą wadą jest natomiast trudność w uprawie, gdyż niedoprawione na czas bryły stają się twarde i duży problem stanowi ich rozbicie.

Siew w pył

Bohater dzisiejszego reportażu pochodzi z gospodarstwa, ale swoją przygodę z rolnictwem rozpoczął od zera w roku 1986, kiedy kupił swój pierwszy hektar. W 1990 r. skończył dzienne studia ogrodnicze na Akademii Rolniczej w Lublinie i cały czas powiększał gospodarstwo. Jak mówi, kiedyś by pogodzić wszystkie obowiązki, zasiał pszenicę pod koniec sierpnia. Eksperyment się udał, ale jak podkreśla mój rozmówca, wtedy nie było mszyc. Jeśli chodzi o uprawę, to początkowo uprawiał glebę jak wszyscy wokół przy użyciu pługa, następnie doprawiał ją przy użycie ciężkiego agregatu i wykonywał siew. Czasem trzeba było jednak wykonać nawet trzy przejazdy agregatem, by rozbić bryły. To powodowało, że gleba traciła dużo wilgoci i zamieniała się niemal w pył. W tak przygotowaną glebę rolnik siał i czekał na deszcz. Jeśli ten nie przyszedł na czas, to np. nasiona rzepaku potrafiły w nim leżeć nawet miesiąc i wtedy trzeba było kasować taką plantację i na jej miejsce wysiewać pszenicę ozimą.

System mieszany

Jak wspomina Szewera, od początku należał do Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego i tam też ok. 14 lat temu po raz pierwszy na jednym z pokazów w gospodarstwie Wiesława Gryna zetknął się z uprawą pasową. Agregat wykonany przez niego nie przypadł mu do gustu, gdyż wydawał się zbyt ciężki i zbyt skomplikowany. Jednak sama idea siewu pasowego zapadła mu w pamięć – dostrzegł w niej możliwość zaoszczędzenia czasu i paliwa. Kiedy po kilku latach Jan Gryn skonstruował lżejszą wersję agregatu, Szewera również zbudował taki agregat w swoim gospodarstwie, by siać nim z powodzeniem rzepak prosto w ściernisko. Agregat skonstruowany przez pana Janusza był oparty na konstrukcji kultywatora, na nim były nabudowane dwie skrzynie z siewników zbożowych. Jedna była odpowiedzialna za wysiew nawozu, który grawitacyjnie spadał za łapami spulchniającymi, natomiast druga odpowiadała za wysiew nasion rzepaku. Gleba za łapą była doprawiana kołem z wału crosskill. Niestety, agregat nie zachował się do dziś. Jednak rolnik pod zboża nadal orał. Swój ostatni pług zakupił jako używany 11 lat temu i pracował nim tylko przez jeden rok. Bowiem w kolejnym w gospodarstwie pojawił się kultywator Pottinger Synkro kupiony z myślą o głębokiej uprawie.

Bez orki od 10 lat

Jak mówi pan Janusz, 10 lat po odejściu od uprawy orkowej, gleba, na której gospodaruje, stała się łatwiejsza w uprawie. Niewątpliwie na plus wpływa także pozostawianie resztek pożniwnych na polach. Podnoszą one zawartość materii organicznej w glebie. Widać również, że zwiększył się poziom życia glebowego i jest więcej dżdżownic. W latach mokrych, sprzyjających rozwojowi ślimaków występują one na polach, gdzie nie można zagęścić wystarczająco mocno gleby po uprawie. Stosuje się tam wtedy preparat do zwalczania ślimaków. Myszy występują głównie przy miedzach i nieużytkach, ale jak przyznaje Szewera, przed siewem wykonuje płytką uprawkę kultywatorem Synkro, by zniszczyć ich ewentualne gniazda na polach. Jednak ślimaki i myszy występują także na polach uprawianych w technologii orkowej. Po takim płytkim mieszaniu wykonywany jest siew rzepaku ozimego, do czego rolnik wykorzystuje siewnik Szewera Strip Master skonstruowany przez syna. Siewnik wysiewa rzepak w pasach w rozstawie 40 cm. Jeśli chodzi o obsadę roślin przy takim siewie pasowym, to jest ona taka sama jak przy siewie tradycyjnym. Pierwszy przejazd na polach, na których ma być siana pszenica ozima po poplonach, jest wykonywany broną talerzową. Potem wykonuje się uprawę głęboką kultywatorem Synkro. Jeśli po niej na polu jest zbyt dużo brył, wykonuje się kolejny przejazd agregatem własnej konstrukcji, który ma za zadania rozbić bryły. W kolejnym przejeździe jest wykonywany siew. Tu rolnik postawił na siewnik Vaderstad Rapid, gdyż jak podkreśla, talerze doprawiające rozbijają bryły. Redlice precyzyjnie umieszczają nasiona w glebie, a wał dogniatający konsoliduje całość. Generalnie, jak podkreśla Szewera, na jego glebach powinno się siać tylko w suchych warunkach, ale jeśli jest trochę wilgotno, to koła wału nie ubijają gleby przed siewem, tylko po, co stwarza lepsze warunki do kiełkowania.

Rzepak i pszenica

Płodozmian w gospodarstwie Szewery jest dość wąski, bowiem rolnik na przemian uprawia rzepak i pszenicę ozimą. Na rędzinach z uwagi na wysokie pH nie występuje kiła rzepaku. Jeśli chodzi o spełnienie zazielenienia, to rolnik wysiewa niemal natychmiast po zbiorze rzepaku poplon składający się z koniczyny oraz grochu. Po upływie niezbędnego okresu sieje po nim pszenicę ozimą lub jeśli nie ma warunków do siewu jesienią, wiosną jest wysiewana pszenica jara. Plony w roku 2020 wynosiły dla pszenicy ozimej ok. 8 t/ha, natomiast dla rzepaku ozimego 3 t/ha, ale z uwagi na wiosenne przymrozki nie był to dobry rok dla tej rośliny. Oszacowane przez ubezpieczyciela szkody wynosiły w zależności od pola 20-30 proc. Rolnik ma negatywny stosunek do siania międzyplonów pomiędzy rzepakiem a pszenicą. Głównie chodzi o pobieranie przez nie nadmiernej ilości wody z gleby, konieczność wykonywania dodatkowych przejazdów oraz późny termin siewu pszenicy. Uważa, że do działań prośrodowiskowych powinna być zaliczona uprawa pasowa, która ma bardzo dobry wpływ na glebę.