Tak jak wspomniano we wstępie, zmiany w systemie gospodarowania nie powinny zaczynać się i jednocześnie kończyć na odstawieniu pługa. Różne warianty uprawy bezorkowej mogą być jedynie zaczątkiem holistycznego podejścia do poprawy kondycji i produktywności gleby. Całemu „glebowemu systemowi” obojętne jest, jak droga czy skomplikowana maszyna będzie pracować na polu. O wiele bardziej istotne dla poprawnego funkcjonowania owego systemu są za to pewne beznakładowe i z pozoru banalne rozwiązania, wśród których jednym z kluczowych jest poprawny płodozmian.

Działanie na niekorzyść gleby i roślin

W Polsce mierzymy się z problemem zbyt wysokiego udziału zbóż w strukturze zasiewów – często na jednym polu przez wiele lat uprawiany jest po sobie jeden gatunek lub rośliny z tej samej grupy. Takie postępowanie wydaje się uzasadnione ekonomicznie i organizacyjnie na skutek specjalizacji produkcji, a agrotechnika zbóż należy do relatywnie prostych. Są to jednak tylko pozory, bowiem uprawa zbóż po sobie prowadzi do wzrostu kosztów ochrony roślin i nawożenia oraz spadku plonów ze względu na zwiększoną presję agrofagów. Monokultura sprzyja kompensacji chwastów o cyklu rozwojowym podobnym do rośliny uprawnej i gromadzeniu banku nasion w glebie. Prowadzi także do kumulacji w glebie i resztkach pożniwnych materiału infekcyjnego, czego konsekwencją jest silne porażenie przez patogeny powodujące choroby podsuszkowe i choroby liści. Dla szkodników charakterystycznych dla danej grupy roślin uprawa w monokulturze jest niczym nieprzerwany bufet, co wpływa na wzrost ich liczebności. Niewłaściwe zmianowanie odbija się negatywnie także na stanie gleby, doprowadzając do tak zwanego jej „zmęczenia”. Zjawisko zmęczenia gleby jest wynikiem zaburzeń w składzie gatunkowym mikroflory glebowej (spadek aktywności pożytecznych mikroorganizmów, rozprzestrzenianie patogenów). W efekcie obniża się żyzność gleby i następuje spadek plonów. Uprawa jednego gatunku w monokulturze oznacza rozwój systemu korzeniowego co roku na tej samej głębokości, doprowadzając do jednostronnego wyczerpania składników pokarmowych z gleby i jej przesuszenia w danej warstwie.

Uprawa bezorkowa nie wybacza monokultur

Nieprawidłowe zmianowanie jest błędem niezależnie od systemu uprawy, ale po rezygnacji z pługa jego skutki są dotkliwsze. Zapewne znalazłyby się przykłady monokultury prowadzonej w uprawie bezpłużnej, lecz biologii nie da się oszukać. Świadczą o tym najnowsze, kompleksowe badania przeprowadzone w Finlandii (Jalli i wsp. 2021). W doświadczeniu badano wpływ płodozmianu na presję agrofagów i plon pszenicy jarej w systemie uprawy tradycyjnej (płużnej) i uprawy zerowej. Monokulturę zbożową porównywano z różnymi zmianowaniami, m.in. pszenica jara–rzepik jary–jęczmień jary-groch siewny. W monokulturze pszenicznej w systemie uprawy płużnej porażenie przez sprawcę brunatnej plamistości liści zbóż było o 3,8 punktu procentowego niższe w czterogatunkowym płodozmianie w porównaniu do monokultury, jednak w uprawie zerowej różnica ta wynosiła aż 7,8 p.p. Różnica w plonie ziarna pszenicy między płodozmianem a monokulturą również była większa w systemie no-till. W uprawie tradycyjnej spadek plonu w monokulturze wynosił średnio 600 kg/ha, natomiast w uprawie zerowej było to aż 1000 kg/ha! Inne polskie badania (Szymankiewicz i wsp. 2003) wykazały, iż monokultura w stosunku do płodozmianu spowodowała wzrost liczebności chwastów średnio o 11,9 szt./m2 w uprawie płużnej, natomiast aż o 79,3 szt./m2 w uprawie bezorkowej. Jaki z tego wniosek? Bardzo prosty – reakcja roślin na monokulturę jest silniejsza w systemach uprawy eliminujących pług, orka rzeczywiście „kasuje błędy”, a bezorka z nich rozlicza. W uprawie bezpłużnej wraz z pozostającymi na powierzchni gleby resztkami pożniwnymi kumulują się patogeny chorobotwórcze i szkodniki – zadaniem płodozmianu jest przerwanie ogniw sprzyjających formom przetrwalnikowym i zimującym. Prawidłowe zmianowanie dzięki wymuszeniu zmian w agrotechnice i w zakresie stosowanych herbicydów ułatwia również zwalczanie chwastów. Dzięki wspieraniu kondycji gleby właściwy płodozmian łagodzi zmiany zachodzące w środowisku glebowym zwłaszcza podczas tzw. okresu przejściowego w pierwszych latach stosowania uprawy bezorkowej, kiedy zwykle mierzymy się ze spadkiem plonowania.

Proste zasady, ale trudne do wdrożenia

Zgodnie ze sztuką zmianowanie trzyma się kilku reguł niezmiennych bez względu na stosowany system uprawy roli. Prawidłowy płodozmian powinien obejmować co najmniej 3 (na glebach lekkich) lub 4 gatunki roślin (gleby ciężkie). Im bardziej urozmaicone i różnorodne zmianowanie, tym lepiej. Powinny znaleźć się w nim gatunki z różnych grup biologicznych: rośliny zarówno jedno-, jak i dwuliścienne; jare i ozime, o zróżnicowanych systemach korzeniowych. Należy pamiętać o zasadzie, by w członach zmianowania uwzględnić rośliny poprawiające wartość stanowiska (rzepak, motylkowate) oraz wykorzystujące stanowisko (zboża). Udział zbóż w płodozmianie nie powinien przekraczać 60 proc., okopowych – 25 proc., rzepaku – 25 proc., motylkowatych – 20 proc. Nie należy uprawiać po sobie: buraków cukrowych i roślin krzyżowych, pszenicy i jęczmienia, lnu i grochu. Kolejną zasadą prawidłowego płodozmianu jest zachowywanie odpowiednich przerw w uprawie różnych gatunków:

  • burak: 4 lata,
  • rzepak: 3 lata,
  • ziemniak: 2 lata,
  • zboża: 1-2 lata,
  • strączkowe: 1-3 lata.

Oczywiście wszystkie te zalecenia wydają się możliwe do realizacji jedynie w praktyce, a rzeczywistość i realia ekonomiczne wymuszają nierzadko zawężenie płodozmianu. Warto jednak wziąć te zasady do serca i wprowadzać w życie w miarę możliwości – z korzyścią dla gleby i roślin uprawnych.