Badania były prowadzone przez Instytut Badań Rynkowych YouGov. Przebadano około 30 tys. osób w 28 krajach. Wyniki pokazały, że przyczyny zmian klimatu są postrzegane niejednoznacznie  i nie są powodowane głównie przez człowieka. Zaskoczeniem jest np. fakt, że liczba sceptyków jest większa niż można by przypuszczać. Dane z ankiet różnią się znacząco pomiędzy respondentami z krajów uprzemysłowionych, wysokorozwiniętych, w Europie Zachodniej czy Północnej.

Wyniki badań

Większość ankietowanych potwierdza, że zmiany klimatyczne mają miejsce i uważa, że człowiek w pewnym stopniu przyczynił się do tych anomalii. Największa zgodność z tezą, że to człowiek jest główną przyczyną zmian klimatu, odnotowano w Indiach - 71 proc. Spośród Europejczyków wysoki wskaźnik akceptacji odnotowano jeszcze w Hiszpanii – 69 proc. i we Włoszech – 66 proc. Kolejną zgodność pokazały ankiety z Wielkiej Brytanii (51 proc.). W Niemczech nieco mniej niż połowa (49 proc.) w pełni zgodziło się z tym pytaniem, a kolejne 36 proc. uważa, że zmiany to częściowo działalność człowieka, ale i proces naturalny. Kolejne 7 proc. respondentów jest przekonanych, że ludzie nie mają wpływu na zmiany klimatu, lub te w ogóle nie występują. Najbardziej sceptyczni odnośnie przyczyn zmian są Skandynawowie. W Danii tylko 40 proc., w Szwecji 36 proc a w Norwegii tylko 35 proc.  zgadza się, że to człowiek jest głównym odpowiedzialnym.  jednocześnie kolejne 48 proc. Norwegów uważa, że za zmianami stoją zarówno ludzie, jak i zjawiska naturalne. 

Badania przeprowadzono również w Stanach Zjednoczonych i w Chinach. W USA tylko 36 proc. respondentów zgadza się, że zmiany wynikają z naszej działalności, a w Chinach 45 proc. 

W ankiecie znalazło się również pytanie odnoście wpływu zmian klimatu na życie respondentów.  Większość z nich uważa, że zmiany klimatu mają i będą miały zauważalny wpływ na ich życie, ale znowu wyniki ankiet różnią się w poszczególnych krajach. Przykładowo, aż 75 % Filipińczyków i 65 % Katarczyków spodziewa się, że ich życie zostanie zakłócone na dużą skalę. Wśród Europejczyków taki niepokój wyrazili:  Hiszpanie (32 %), Duńczycy (10 %), Skandynawowie (10-14 %), Niemcy (16 %). 

Kolejne pytanie dotyczyło ewentualnych następstw zmian klimatu. Zapytano m.in. czy zmiany te mogą wpłynąć na kryzysy gospodarcze czy wojny. Większość respondentów uważała, że takie złe scenariusze są prawdopodobne. Ankietowani z większości krajów byli zgodni, że zmiany mogą prowadzić do zachwiania światowej gospodarki, utraty całych miast w wyniku podniesienia się poziomu mórz, masowych wysiedleń ludzi czy wojen. 

W ankiecie pojawiło się również pytanie, czy jesteśmy w stanie zaradzić zmianom klimatycznym, czy możemy uniknąć najgorszych konsekwencji tych anomalii. Większość ankietowanych uważa, że nie jest jeszcze za późno, ale konieczne jest wdrożenie wielu, nawet drastycznych środków. Najniższa akceptacja takich dramatycznych działań została odnotowana w USA (50 %), a najwyższa - 82 % - w Hiszpanii.

Rolnictwo wpływa na zmiany 

Rolnictwo odpowiada za około 10 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych, a głównymi gazami uwalnianymi do atmosfery są metan i podtlenku azotu. Dużą zaletą gospodarowania bez pługa jest możliwość znacznego obniżenia emisji spalin oraz dwutlenku węgla czy zmniejszenia strat węgla z gleby. Jeden z raportów opracowanych przez ECAF (Europejskie Stowarzyszenie Rolnictwa Konserwującego) podaje, że rezygnując z orki polscy rolnicy mogliby zredukować emisję CO2 do atmosfery aż o 15 mln. ton rocznie, czyli tyle, ile generują 4 elektrownie węglowe. W skali Europy W skali Europy wartość ta wyniosłaby niemal 200 mln ton rocznie. 

Liczne badania potwierdzają wpływ sposobu użytkowania gleby na emisję gazów. W badaniach Cudzik i in. [2011] analizowano wielkość emisji CO2 z pól uprawianych różnymi technologiami. Stwierdzono, że największa ilość CO2 pochodziła z gleby po wykonaniu zabiegu orki. W przypadku gleby nieuprawianej emisja była mniejsza o ponad 80%. Ciekawe badania dotyczące poziomu emisji gazów cieplarnianych w różnych systemach uprawy roli przeprowadzono w Therwil w Szwajcarii. W badaniach wykazano, że obszary uprawiane w systemach biologicznych miały o około 40 proc. niższe emisje podtlenku azotu na hektar niż te uprawiane tradycyjnie. Najniższe emisje odnotowano na polu w systemie biodynamicznym, a najwyższe na polu w uprawie tradycyjnej, bez nawożenia organicznego. 

Źródło badań ankietowych: Agrarheute.